We wtorek dokładnie o g. 12.50 Osinowem Dolnym wstrząsnęła potężna eksplozja, po której nastąpiła długa seria mniejszych wybuchów. Chwilę później płonęło już kilkadziesiąt stoisk na gminnym targowisku. Od odłamków blaszanych kontenerów i stoisk, wybuchających fajerwerków ucierpieli kupcy i klienci tego przygranicznego bazaru. Rany odniosło - według danych koordynatora akcji ratunkowej - osiem osób, w tym troje obywateli Niemiec. Straty materialne są ogromne. Zniszczonych zostało kilkadziesiąt stoisk handlowych, doszczętnie spłonęło osiem samochodów.
Z relacji strażaków i kupców, bezpośrednich świadków wydarzeń, które rozegrały się we wtorek tuż przed 13. wynika, że najpierw nastąpiła potężna eksplozja. Siła wybuchu była tak duża, że fragmenty okolicznych straganów rozrzucone zostały w promieniu co najmniej stu metrów. Odłamki wbijały się w ściny i dachy okolicznych imbisów, kiosków a nawet budynków mieszkalnych.
W akcji gaśniczej uczestniczyło kilkanaście zastępów straży pożarnej z pobliskiej Cedyni, Lubiechowa Górnego, Starych Łysogórek, Kostrzynka, Starej Rudnicy, Chojny a nawet Dębna i Myśliborza.
Dwóch najciężej rannych przetransportowano do szpitala śmigłowcami LPR. Z relacji świadków wynika, że jeden ze śmigłowców lądował na pobliskiej Górze Czcibora, drugi w Cedyni.
Co się stało na targowisku?
Tomasz Kubiak, oficer prasowy straży pożarnej powiedział nam, że obecnie jest zbyt wcześnie mówić, co było przyczyną tak silnych eksplozji, które spowodowały nadspodziewane duże straty i doprowadziły do poważnych urazów, które doznały ofiary.
- Na miejscu jest prokurator, który bada tę sprawę - wyjaśnił nam oficer prasowy.
Według niepotwierdzonych informacji, źródło eksplozji, od której zaczął się potężny pożar na targowisku, miało znajdować się na prywatnej części targowiska, należącej do spółki Canpol. Stało tam kilkanaście kontenerów, a według planu miejscowego powinien być parking. Stamtąd ogień rozprzestrzenił się na targowisko gminne.
R.K. CIEPLIŃSKI
Więcej w środowym "Kurierze Szczecińskim" i e-wydaniu z dn. 30.03.2016 r.
Fot. i film Robert Stachnik