Zaczęło się niewinnie. W lipcu 2016 r. młodzi mężczyźni zaczęli głośno komentować małżeńską kłótnię. To doprowadziło do przepychanki pomiędzy wyprowadzonym z równowagi mężem a wścibskimi sąsiadami. Szamotanina zakończyła się ciosem nożem w brzuch. Proces Marka K. rozpoczął się w Sądzie Okręgowym w Szczecinie.
Marek K. nie przyznaje się do popełnienia zarzucanego mu przez prokuratora przestępstwa. Twierdzi, że został zaczepiony przez grupę 3-4 mężczyzn podczas rozmowy z żoną.
– Staliśmy przed blokiem – wyjaśnia oskarżony. – Poprosiłem żonę, by dała mi klucze od mieszkania. Chwilę rozmawialiśmy. Wtedy siedzący na ławce zaczęli coś do nas krzyczeć. Jakieś komentarze. Powiedziałem im, żeby się nie wtrącali w nie swoje sprawy.
Po tej uwadze, zdaniem oskarżonego, jeden z mężczyzn podbiegł do niego i zaczął okładać pięściami. Potem nadbiegli jego koledzy.
– Nie wiem, jak się dostałem do domu – przyznaje przesłuchiwany. – Ale dopiero na miejscu się zorientowałem, że na trawniku zgubiłem portfel i telefon.
Marek K. wyszedł więc ponownie przed blok. Obawiając się, że znów zostanie napadnięty, wziął ze sobą nóż z kuchni. Z jego słów wynika, że właśnie ten nóż sprowokował napastników do ponownego ataku. K. dostał pięścią w twarz – ktoś złamał mu nos. Potem kopniaka w brzuch. Doszło do szamotaniny.
– Zacząłem się z jednym turlać po ziemi – przypomina sobie oskarżony. – Nie pamiętam dokładnie, co było dalej. Byłem zdenerwowany. Poza tym wcześniej trochę wypiłem. On mógł się wtedy sam nadziać. To musiał być przypadek.
Marek K. jest tymczasowo aresztowany (przebywa w Zakładzie Karnym w Goleniowie). Odpowiada za usiłowanie dokonania zabójstwa – pokrzywdzonego Aleksandra W. udało się uratować.
Leszek WÓJCIK
Fot. Robert WOJCIECHOWSKI (arch.)