Czwartek, 18 lipca 2024 r. 
REKLAMA

Odszedł aktor Wiesław Orłowski (akt. 1)

Data publikacji: 06 lutego 2024 r. 12:52
Ostatnia aktualizacja: 09 lutego 2024 r. 16:30
Odszedł aktor Wiesław Orłowski
Fot. FB Teatr Współczesny  

Wiesław Orłowski związany był ze szczecińskimi teatrami od ponad trzydziestu lat. Ze wszystkimi szczecińskimi teatrami. To nie frazes. Grał przecież na wszystkich właściwie scenach dramatycznych i muzycznych. Głównie w Teatrze Współczesnym - którego był aktorem w początkach swojej szczecińskiej obecności i przez ostatnie lata, ale też w Teatrze Polskim, Operze na Zamku, na scenie Teatru Krypta, Piwnicy przy Krypcie, w Willi Lentza. Grał wiele, aktywny twórczo do końca. W repertuarze szerokim - od dramatu po komedię, grał - można by rzec - śpiewająco. Bo tym, co wyróżniało go spośród innych artystów sceny, był jego głos. Wyszkolony wokalnie, a i scenicznie, mocny, wyrazisty bas.

Ten głos był jego scenicznym atutem, znakiem rozpoznawczym, rzec można - autografem, składanym na spektaklach, w których występował.

Choć, być może, szufladkował go też nadmiernie, podporządkowując prostym wyborom obsadowym: „to nam zagra Wiesiu, bo on to zaśpiewa". Taki charakterystyczny - trochę mroczny, trochę zabawny, a jako że bas - bardzo męski. Na przykład Jonathan Peachum z „Opery za trzy grosze", w którego wcielał się parokrotnie, czy Alfred Doolittle w "My fair Lady", za którą to rolę w Operze na Zamku tyle dostał braw.
Był absolwentem Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej we Wrocławiu. W Szczecinie pojawił się po występach we Wrocławiu i Jeleniej Górze - debiutując we Współczesnym jako Sir Hugo Evans w szekspirowskich „Figlach kobiet" (1991) w reżyserii Bogusława Kierca; w którym to spektaklu odpowiadał też - zgodnie ze swoim wykształceniem - za przygotowanie wokalne aktorskiego zespołu. Z tamtego też czasu zapamiętałem go ze zjawiskowo młodego, poetyckiego występu w "Być sobie jednym" według Mirona Białoszewskiego, w którym "był sobie" obok innych, młodych, nowych artystów tej sceny - Arakdiusza Buszki, Konrada Pawickiego, Macieja Orłowskiego. Obsadzano go potem często, wielokrotnie w rolach pierwszoplanowych - choć zwykle według owego przypisanego mu od początku aktorskiego emploi: mężczyzn gruboskórnych, ale też rubasznych, wyniosłych, ale i prostych. Był więc m.in. Lejzorem Wolfem w "Skrzypku na dachu" (Opera i Operetka) czy Sciarone w "Tosce" (w Operze i Operetce, później w Operze na Zamku), Grabcem w „Balladynie", Tomaszem Dzióbkiem w „Śnie nocy leniej", Czelcowem w „Miłości na Krymie", Starym Bykiem w „Kubusiu Fataliście", Szefem Polskiej Mafii w „Na gorąco" (Współczesny), zbójnikiem starostą Humpalem w „Przygodach rozbójnika Rumcajsa" (Polski), Baronem Krzeszowskim w „Lalce" (Współczesny). Grywał księży, arystokratów, wojskowych, chłopów - mężczyzn postawnych, zażywnych, pewnych siebie aż po karykaturę - jak w „Królu potworów" w reżyserii Marcina Libera, gdzie kreował postać zwaną Mężczyzną nadmiernie przywiązanym do tradycji. Potrafił znaleźć w tych rolach - choć właściwie nigdy nie były to role główne, za to często zabawe - rys ukrytego dramatu, bezradności, nawet rozpaczy...
Tak na przykład jawiła się jego niedawna, bezimienna rola w „Spartakusie. Miłości w czasach zarazy" w reżyserii Jakuba Skrzywanka, ale też ta nieco wcześniejsza, wyśpiewana "Beckomberdze" w reżyserii Anny Augustynowicz. Jacek Sieradzki - w swoim cyklicznym podsumowaniu aktorskich osiągnięć na łamach "Polityki" (2021) - pisał wtedy, że "operetkowe arie" wyśpiewane przez Orłowskiego „grobowym timbre’em", jako przerywnik pomiędzy kolejnymi monologami innych aktorów, są „przejmujące", i gratulując ich Aktorowi uznał, że Wiesław Orłowski znalazł się właśnie „na fali".


Co brzmi bardzo gorzko wobec, późniejszej raptem o lat parę nagłej śmierci Aktora. Który w historii szczecińskiego teatru zapisze się niewątpliwie, choć również jako artysta nie całkiem spełniony, na pewno zaś - mający przed sobą wiele spełnień jeszcze. ©℗

ADL

 

***

Wcześniejsza informacje

Nie żyje aktor Wiesław Orłowski. O jego śmierci poinformował we wtorek 6 lutego Teatr Współczesny w Szczecinie.

„Nasza teatralna rodzina pogrążona jest dziś w żałobie. Odszedł od nas Wiesław Orłowski, wybitny aktor, człowiek, którego kochaliśmy, nasz przyjaciel. Artysta związany z niemal wszystkimi szczecińskimi scenami, dlatego ból i poczucie głębokiej straty dotyka nie tylko nas. Myślą i w modlitwie bądźcie dziś przy Wiesiu i jego najbliższych. Ceremonia pogrzebowa odbędzie się w piątek 9 lutego o godz. 11.30 w Kaplicy Głównej na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie” - przekazał Teatr Współczesny.

Wiesław Orłowski był absolwentem Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej we Wrocławiu. W latach 1991-2013 pracował w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, gdzie zadebiutował rolą Sir Hugo Evansa w „Figlach Kobiet”. Był aktorem i śpiewakiem także w Operze na Zamku w Szczecinie. Grał również w Teatrze Krypta i Piwnicy przy Krypcie. (K)

 

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

Grażyna
2024-02-09 15:54:33
Wielka strata , wspaniały aktor i śpiewak Trudno się pogodzić Za wcześnie odszedł 🖤
Bartlomiej Marszewsk
2024-02-06 19:11:15
Spoczywaj w pokoju Wiesiu.
Były sąsiad
2024-02-06 14:41:47
Żegnaj (*) (*) (*)

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA