Tegoroczny Flis Odrzański przekroczył półmetek. Uczestników 22. już wyprawy powitamy w najbliższą sobotę w Szczecinie. Tym razem wyruszyli oni aż z czeskiego Bohumina. Z flisakami płyną żeglarze, pies i kot.
Tradycyjną tratwę na XXII Flis Odrzański zbudowano ze świerkowego drewna w czeskim Bohuminie. Stamtąd 21 czerwca wyprawa ruszyła w dół rzeki.
– Łatwo nie było – opowiada o pierwszym etapie kapitan żeglugi wielkiej i śródlądowej Włodzimierz Grycner, wieloletni komodor Flisu Odrzańskiego. – Płycizny z kamieniami i korzeniami utrudniały płynięcie. Rzeka tam jest zdradliwa, na zmianę ze stojącą i bystrą wodą. Na dodatek z licznymi meandrami. Na niektórych zakrętach tratwę trzeba było rozbierać – rozłączać jej cztery tafle, a później ponownie złączać.
Flisakom jednak udało się dotrzeć do Raciborza, a następnie do kolejnych, ujętych w harmonogramie, nadodrzańskich miejscowości.
– Ale była też niespodzianka – relacjonuje Elżbieta Marszałek, wiceprezes Zarządu Głównego Ligi Morskiej i Rzecznej, organizatorka Flisów Odrzańskich. – Płynący z nami turyści namówili nas do zatrzymania się w Chobieni, nieujętej w planie. To jedno z większych odkryć. We wsi położonej między Ścinawą a Głogowem znajduje się stary pałac, który zwiedziliśmy. Mieszkańcy i lokalne władze czynią starania, żeby go wyremontować.
Jak dodaje E. Marszałek, liczba jednostek tworzących flotyllę Flisu Odrzańskiego, zmienia się podczas wyprawy.
– Przepiękną tratwę stale asekurują cztery motorówki – mówi. – Nasza flagową jednostką jest "Szkuta Drulis", zbudowana przez Arkadiusza Drulisa, na wzór XVIII-wiecznego żaglowca, który przewoził towary. Średnio płynie 8-10 łódek i ok. 30-40 żeglarzy.
Tegoroczny Flis ma też szczególnych uczestników: psa i kota.
W minioną sobotę flisacy dotarli do Cigacic. Później na trasie były Będów, Gostchorze i Krosno Odrzańskie. W tym roku do pokonania jest łącznie 718 km. Wielki finał w Szczecinie odbędzie się 8 lipca, u podnóży Wałów Chrobrego.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 3 lipca 2017 r.
(ek)
Fot. Włodzimierz Grycner i Józef Podgórniak