Trudno pojąć, jak można ograbić chore niepełnosprawne dziecko. Ze sklepu w Szczecinie złodziej ukradł puszkę, do której zbierano datki na leczenie i rehabilitację trzyletniego Bruna. Po kilku dniach przestępca wpadł w ręce policji. Wcześniej jednak znalazł się ktoś, kto wynagrodził tę krzywdę chłopcu…
Bruno Waszczuk ze Szczecina urodził się z licznymi wadami kończyn. Bez kości piszczelowych w nóżkach, bez kolana, a w dłoni i w stopach brakuje mu paluszków. Wymaga długiego, kosztownego i bolesnego leczenia. Dotychczasowe operacje przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych pozwoliły na uniknięcie amputacji, ale zabiegi spowodowały również liczne komplikacje. Dziecko cierpi. Musi przejść jeszcze jedną operację.
By sprostać ogromnym kosztom związanym z leczeniem i rehabilitacją Bruna, prowadzone są publiczne zbiórki pieniędzy. Temu służyła też puszka na datki wystawiona w sklepie przy ul. Santockiej w Szczecinie. W środę 8 grudnia tę puszkę ukradł złodziej. Było w niej kilkaset złotych.
Artykuł, w którym opisaliśmy tę haniebną kradzież, poruszył wiele osób. Jedna z nich zareagowała bardzo konkretnie. Nasz Czytelnik poprosił o kontakt z mamą Bruna, by… oddać dziecku kwotę, którą ukradł złodziej. Tak się stało.
– Z Karoliną, moją narzeczoną, byliśmy gotowi wyznaczyć nagrodę za ujawnienie tego przestępcy, ale okazało się, że wpadł już w ręce policji – mówi pan Gracjan. – Ponieważ ta rodzina i tak pieniędzy od złodzieja nie odzyska, czuliśmy się w obowiązku pomóc.
W sytuacji walki o zdrowie chłopca każda złotówka jest bardzo cenna. Zbierane są pieniądze na kolejną operację, za rehabilitację rodzice muszą płacić z własnych środków.
– Na razie zaplanowane jest leczenie Bruna do szóstego roku życia – tłumaczy Nikola Miedzianowska, jego mama. – Lekarz powiedział, że synek może mieć operacje przez połowę swojego życia. Czujemy satysfakcję, że złodziej, który ukradł pieniądze, został złapany, wiedzieliśmy, że policja go znajdzie i on odpowie za swoje czyny.
22-letni przestępca usłyszał już zarzut. Grozi mu do pięciu lat odsiadki.
Nasz Czytelnik, który spłacił dług za złodzieja, ma nadzieję, że historia Bruna poruszy znacznie więcej serc. Tak jak jego.
– Sam święty nie byłem, ale miałem szansę na zmianę i wykorzystałem ją – mówi pan Gracjan. – Życie to kalejdoskop, nie wiadomo, w jakiej sytuacji się znajdziemy. Jest wielu ludzi, którzy naprawdę mają się czym dzielić, mogliby wrzucić do puszki Bruna 50 czy 100 złotych, ale ręka im się trzęsie, nie potrafią tego zrobić. Ja tego nie rozumiem. Ta kwota przecież nie sprawi, że w życiu im czegoś zabraknie. Wręcz przeciwnie…©℗
Anna Gniazdowska
* * *
Link do zbiórki pieniędzy na leczenie i rehabilitację Bruna: https://dobrowraca-mg.pl/podopieczny/bruno-waszczuk/