Bezdomni niechętnie korzystają z miejskiej noclegowni. Nic dziwnego, bo muszą się w niej stosować do obowiązującego tam regulaminu. Z upodobaniem za to odwiedzają obiekty użyteczności publicznej. Ostatnio miejscem ich spotkań stał się budynek kołobrzeskiego magistratu.
Mimo iż w obiekcie jest monitoring, są tam tak zwane martwe pola kamer. W zaułku przed salą konferencyjną nie widzi ich oko Wielkiego Brata. Ostatnio jedna z kobiet pracujących przy utrzymaniu czystości w obiekcie natrafiła na śpiącego na fotelach przed salą konferencyjną mężczyznę. Nie byłoby w tym nic szokującego, gdyby nie fakt, że był nagi. Jego ubrania leżały na ziemi, a obok nich… kupa! To nie jedyny taki przypadek.
Bezdomni dostali się także do sali konferencyjnej, gdzie również załatwiali swoje potrzeby fizjologiczne. Sikanie do kwiatków było przy tym standardem. W sali konferencyjnej załatwiano także grubsze sprawy, używając zamiast papieru toaletowego obrusa z prezydialnego stołu. To nie koniec. Urzędowe łazienki także były zanieczyszczane przez niechcianych przybyszów. Urząd musiał wynająć nawet firmę do profesjonalnego posprzątania tego, co pozostawili po sobie. Bezdomni nie tylko szukają ustronnych miejsc. Spotkać ich można także okupujących krzesełka przed poszczególnymi gabinetami. Przysypiając na nich udają, że czekają na swoją kolej do załatwienia jakiejś sprawy.
Problem nie jest łatwy do rozwiązania, bo zakazać wejścia do urzędu nikomu raczej nie można. Monitoring też nie zawsze bywa skutecznym narzędziem prewencji. Karanie bezdomnych mandatami nakładanymi przez wzywaną na miejsce Straż Miejską również jest mało efektywne. Niewypłacalni bezdomni za nic mają sobie tego rodzaju sankcje. Dlatego postawiono na stałe patrolowanie urzędowych korytarzy przez strażników. Oddelegowany do tego zadania funkcjonariusz nie tylko sprawdza zakamarki magistratu, ale także obserwuje, kto wchodzi do urzędu.
©℗
(pw)
Fot. Artur Bakaj
Na zdjęciu: Tu odpoczywał obok swojej kupy nagi mężczyzna.