Stocznia Gdańska, Stocznia Szczecińska wraz z przemysłem stoczniowym na Wybrzeżu to ważne miejsca pamięci Polaków. To tam odbywały się protesty robotników, których owocem było powstanie „Solidarności". O historii ludzi związanych z tymi miejscami, teraźniejszości i przyszłości obu stoczni rozmawiano podczas debaty w szczecińskim hotelu Vulkan.
Dyskusja była częścią dwudniowej (12-13 grudnia) ogólnopolskiej konferencji „Między Szczecinem a Gdańskiem – wspólne losy stoczni, wspólne dziedzictwo?”, zorganizowanej przez szczeciński oddział IPN oraz Europejskie Centrum Solidarności w Gdańsku.
Prelegentami dyskusji byli: Basil Kerski – dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności, prof. Adam Makowski – dyrektor Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego oraz Sławomir Doburzyński ze Stoczni Szczecińskiej. Blisko półtoragodzinną debatę pt. "Między Szczecinem a Gdańskiem - wspólne losy, wspólne dziedzictwo?" poprowadził Zbigniew Jasina, zastępca redaktora naczelnego "Kuriera Szczecińskiego".
Jak stwierdził prof. Adam Makowski, losy Szczecina i Gdańska – jak i całej Polski – zależały od kształtowania się relacji miedzy największymi mocarstwami.
– Trudno powiedzieć, że przejmowaliśmy jakąkolwiek stocznię w Szczecinie. Były to resztki, na których można było cokolwiek budować – ocenił prof. Makowski. – Co najmniej do 1956 roku stocznia powstawała na sztucznych zastrzykach energii. Co prawda produkowała statki i byliśmy zadowoleni, ale jednak powstawały one na zamówienie radzieckie. Dzisiaj nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy Polska na tym przedsięwzięciu cokolwiek zarobiła. Dzięki Bogu mieliśmy zlecenia, na których traciliśmy, ale bez nich stocznia nie mogłaby urosnąć.
Z kolei Basil Kerski mówił o tym, iż Gdańsk był związany z negatywną tradycją polityczną: "To niezwykłe, że w mieście, które było punktem zapalnym w relacjach polsko-niemieckich narodził się pokojowy ruch społeczny".
– W Szczecinie nie było ludzi, którzy nie mieliby czegoś wspólnego ze stocznią – dodawał Makowski. – Nasze miasto było nią naznaczone. Jestem przekonany, że żadna duża idea nie mogłaby się urodzić bez udziału stoczni.
Rozmawiano też o przyszłości przemysłu stoczniowego. Wszyscy delegaci byli zgodni, że produkcji statków nie można zamknąć w granicach kraju.
– Musi on działać, produkować i obserwować rynek światowy, patrząc przy tym w przyszłość – tłumaczył dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności.
– Stocznia to jest stałe myślenie o przyszłości, natomiast rolą miasta jest łączyć przeszłość z przyszłością poprzez nowoczesną technologię – dodawał Sławomir Doburzyński. – Na dzisiejsze czasy stocznia jest czymś, co pomoże polską gospodarkę wyrwać z pułapki deficytu badawczo-rozwojowego. ©℗
(KK)
Fot. Dariusz GORAJSKI