Młode ziemniaki z Egiptu i Francji, pomidory z Maroka, brokuły prosto z Włoch, a kalafior z Hiszpanii. Na szczecińskich straganach coraz więcej także krajowych nowalijek. Ceny na razie wysokie.
Młoda kapusta (od 5 do 7 zł za główkę) teoretycznie dociera do nas z Sycylii, a w rzeczywistości bardzo często dorasta na polach w Afryce, na terenach dawnych włoskich kolonii. To samo jest z pomidorami.
– Uważamy je za hiszpańskie, a tymczasem dojrzewają w Kamerunie, lub Maroku, gdzie mają odpowiednią ilość słońca i witamin – mówi Arkadiusz Semczyszak, główny specjalista ds. ogrodnictwa w Zachodniopomorskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Barzkowicach. – Świat stał się globalną wioską, na nasze stragany trafiają warzywa nawet z dalekiej Nowej Zelandii.
Klienci łapią się za głowę, patrząc zwłaszcza na ceny papryki, która w tym roku jest wyjątkowo droga – nawet po 18 zł za kg (!). Kalafior z Hiszpanii kosztuje od 5 do 8 zł za sztukę. Pomidory z Maroka w cenie 6-7,50 za kg.
Na straganach pojawiły się już także pierwsze krajowe pomidory (malinowe w cenie od 7 do nawet 18 zł). Pomidory i ogórki docierają do nas teraz głównie z Wielkopolski i Dolnego Śląska. W Zachodniopomorskiem na przednówku praktycznie się ich nie uprawia. Nasz klimat im nie służy, bo w lutym, marcu, kwietniu mamy niewiele słonecznych dni.
Nowalijki wyglądają ładnie, poza ceną zapał kupujących studzi to, czy aby nie są one zbyt intensywnie nawożone. Urzędnicy uspokajają.
– Prowadzimy kontrole i pobieramy próbki nowalijek do badań z obrotu handlowego – informuje Małgorzata Kapłan rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie. – W tym roku zaplanowane mamy badanie nowalijek w kierunku azotanów – tu rzecz dotyczy sałaty szpinaku, rukoli, kapusty. Natomiast szczypiorek i rzodkiewka będą badane pod kątem ewentualnej zawartości metali.
Dietetycy zwracają uwagę, by spożywać nowalijki z umiarem, zwłaszcza nie podawać ich za często dzieciom i osobom ze skłonnością do alergii.
– Lepiej poczekać, aż dostępne będą warzywa gruntowe, które rosną w naturalnych warunkach. A teraz korzystajmy jeszcze z mrożonek, których mamy w sklepach pod dostatkiem – mówi dietetyk Joanna Stankiewicz. ©℗
(żan)
Fot. Robert Stachnik