Nie bez kontrowersji przyjęto w Koszalinie budżet miasta. Panujący kryzys gospodarczy sprawia, że przyszłoroczny budżet zgodnie z założeniami zamknie się z deficytem wynoszącym 128,3 mln zł. Dochody miasta skalkulowano przy tym na poziomie 703,5 mln zł.
W trakcie sesji Rady Miejskiej, na której dyskutowano o „niebezpiecznych finansach”, prezydent Piotr Jedliński przyznał, że to najtrudniejszy budżet w historii jego prezydentury.
Budżet Koszalina to między innymi obowiązkowe wydatki. Aż 120 mln zł pochłonie utrzymanie placówek edukacyjnych. Miasto nie zamierza przy tym odstąpić od organizacji najważniejszych wydarzeń sportowych.
Deficyt budżetowy ma być pokryty między innymi z emisji obligacji. Nie zmienia to faktu, że ogólne zadłużenie na koniec przyszłego roku wyniesie aż 425 mln zł. Przypomnijmy, że stan zobowiązań miasta na koniec bieżącego roku wyniesie 93 mln zł mniej.
– Budżet jest historycznie niebezpieczny, miasto zadłużone pod sam sufit, nie ma możliwości manewru. A przestrzegaliśmy pana prezydenta już wiele lat temu, że kiedyś do tego dojdzie – mówiła w trakcie ubiegłotygodniowej sesji radna Anna Mętlewicz z PiS.
Wielu innych radnych także sceptycznie odniosło się do przyszłorocznych finansów miasta. Podkreślali przy tym, że co prawda Regionalna Izba Obrachunkowa pozytywnie zaopiniowała projekt budżetu, ale zauważyli równocześnie, że jest on sporządzony na dopuszczalnej granicy.
Ostatecznie budżet Koszalina na 2023 roku przyjęto przy 12 głosach za, 8 przeciw i 4 wstrzymujących się. ©℗
(pw)