Fotograf Marcin N., który upublicznił film, na którym wstrzykiwał spermę do różnego rodzaju pokarmów, a potem dawał je do zjedzenia nieświadomym kobietom, mógł również molestować nieletnich. Ten ślad (o ile się potwierdzi) może sprawić, że mężczyzna posiedzi w więzieniu dłużej niż początkowo myślano.
Przypomnijmy, że pierwotnie prokuratura zajęła się Marcinem N. z powodu zamieszczenia w sieci filmu, na którym upublicznił wizerunek osób bez ich zgody. Podejrzany usłyszał już zarzuty. Prokuratura jednak wciąż niechętnie wypowiadała się o szczegółach sprawy. Przede wszystkim ze względu na dobro pokrzywdzonych. Ale okazuje się, że były również inne powody.
Po pierwsze sprawa jest „rozwojowa”. Nadal bowiem nie wiadomo, ile pań zostało pokrzywdzonych przez Marcina N. Wciąż trwają poszukiwania kolejnych kobiet, bo jest duże prawdopodobieństwo, że było ich więcej niż na razie wiemy. Kłopot w tym, że oszukane mogą pochodzić z innych regionów kraju. To sprawia, że ich odnalezienie może jeszcze potrwać.
W czwartek niespodziewanie pojawił się w tej sprawie zupełnie inny wątek – seksualny. Prokuratura zdobyła dowody na to, że
Marcin N. doprowadził do poddania się tzw. innym czynnościom seksualnym osobę nieletnią. Mężczyzna usłyszał więc kolejne zarzuty. Jest tymczasowo aresztowany.
Sprawa wyszła na jaw dzięki dwóm szczecinianom, którzy surfując po sieci, trafili na film fotografa i rozpoznali na nim swoją znajomą. Ustalili, gdzie mieszka autor, po czym powiadomili policję. Kobiety, których wizerunki zostały umieszczone w internecie, znały Marcina N., jednak nie miały pojęcia o jego praktykach, są całą sytuacją zdruzgotane. Otrzymały już wsparcie psychologiczne.
Marcin N. pochodzi z niewielkiego miasteczka na południu naszego województwa. Pracował głównie w Szczecinie, zlecenia otrzymywał z całego kraju. Jest znaną postacią w artystycznym światku. Oprócz własnych projektów realizował również zlecenia biznesowe.
(lw)
Fot. R.WOJCIECHOWSKI (arch.)