Piątek, 22 listopada 2024 r. 
REKLAMA

(Nie)poprawny miejski łowczy

Data publikacji: 17 czerwca 2018 r. 10:39
Ostatnia aktualizacja: 09 lipca 2019 r. 12:13
(Nie)poprawny miejski łowczy
Fot. Joanna Gabryszak  

„Czy przewożenie zwierzęcia w czarnym worku jest odpowiednim sposobem transportu?" - prezydenta Szczecina pyta radny Marek Duklanowski, przewodniczący komisji ds. Gospodarki Komunalnej, Rewitalizacji i Ochrony Środowiska RM. W nawiązaniu do interwencji tzw. miejskiego łowczego, który właśnie w taki sposób podjął rannego bielika na nadodrzańskim nabrzeżu.

To kolejna z kontrowersyjnych - budzących falę społecznej krytyki - interwencji „na ratunek zwierzętom" w wykonaniu Ryszarda Czeraszkiewicza - LUPAR. „Kurier" opisał ją w artykule pt. „Co się stało z bielikiem?". Przypomnijmy: łowczy został wezwany na nabrzeże, tuż przy parku Ligi (ul. Światowida), w Dzień Dziecka. Na pomoc czekał ranny samiec bielika.

- To stary samiec. Miał wybite biodro. Nie podjąłbym się wskazania przyczyny. To mogło być uderzenie. Równie dobrze wypadek komunikacyjny, co zderzenie - jak to się czasem ptakom przydarza - ze słupem trakcji elektrycznej. Dość, że bielik był też bardzo osłabiony. Przynajmniej dwa tygodnie trzeba będzie go wzmacniać, a dopiero wtedy będzie go można poddać operacji. W tym czasie.. naprawdę różnie może być. Gdyby miał uszkodzone skrzydło, w ogóle nie podjąłbym się opieki. Ale tak, to jest szansa, by mógł wrócić do natury - opowiada Marek Woś, do którego ośrodku rehabilitacji zwierząt w Gryfinie trafił szczeciński bielik.

Bielik w chwili znalezienia był odwodniony, wygłodzony, z plagą pasożytów wśród piór. Pomoc tzw. miejskiego łowczego, jak to relacjonowali bezpośredni świadkowie zdarzenia, była dość niekonwencjonalna: „Wziął ciemny worek, zapakował do niego ptaka, zawiązał, a żywy pakunek rzucił na pakę Transita. I pojechał". Pytających o dalszy los bielika zbywał, bynajmniej nie milczeniem. Joanna Gabryszak, która w szczecińskim magistracie złożyła skargę na łowczego tak rzecz opisywała: „krzyczał na mnie, oskarżał o udział w jakimś spisku, straszył. Być może ten człowiek nie powinien zajmować się zwierzętami, jeśli nie ma do tego odpowiednich warunków".

Sprawą tej - już kolejnej - z kontrowersyjnych interwencji „łowczego" zainteresował się przewodniczący komisji ds. Gospodarki Komunalnej, Rewitalizacji i Ochrony Środowiska Rady Miasta Szczecina. Ta komisja wraz z rewizyjną - przypomnijmy - w minionych latach już wielokrotnie badała zarówno tryb i kulisy przekazywania temu „łowczemu" miejskich kontraktów, jak też relacje świadków jego akcji „na ratunek", świadczonych pod szyldem firmy LUPAR (teraz także pod szyldem WILD-GAME). Doprowadzając m.in. do demonopolizacji szczecińskiego rynku usług w tej sferze pomocy zwierzętom (wybór wykonawców odbywa się już w drodze przetargu, a nie jak przez ponad dekadę z pominięciem tego trybu przez Wydział Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM - przyp. an).

To właśnie po publikacji „Kuriera" radny Marek Duklanowski (PiS) złożył zapytanie nr 2633 do prezydenta Szczecina w sprawie „miejskiego łowczego". Docieka w nim: „Czy przewożenie zwierzęcia w czarnym worku jest odpowiednim sposobem transportu?" Natomiast dalej zwraca uwagę: „W lutym tego roku zwróciłem się do Pana Prezydenta z prośbą o unikanie dalszych złych, wątpliwych z punktu widzenia osób zgłaszających, sytuacji. W odpowiedzi, jaką otrzymałem pod koniec lutego, zawarte było stwierdzenie: „mając jednak na uwadze wyeliminowanie w przyszłości rozbieżności między tym, w jaki sposób odbierają podejmowane interwencje ze zwierzętami łownymi czy chronionymi mieszkańcy czy świadkowie takich zdarzeń, a jak to przedstawia wykonawca, zostaną jeszcze w bieżącym miesiącu podjęte ustalenia między zamawiającym a wykonawcą co do zmian zawartej umowy na prowadzenie pogotowia interwencyjnego ds. zwierząt łownych oraz chronionych. Zmiany te powinny zakończyć wszelkie niejasności i spory co do podejmowanych interwencji ze zwierzętami”. Rzecz celnie podsumowując: „Jak widać, spory i niejasności powstają nadal. W związku z powyższym proszę o udzielenie informacji - jakie ustalenia między zamawiającym a wykonawcą zostały podjęte w lutym br.?" ©℗

A. NALEWAJKO

Na zdjęciu: Sprawa bielika nie jest pierwszą z kontrowersyjnych interwencji „na ratunek zwierzętom" w wykonaniu tzw. miejskiego łowczego - Ryszarda Czeraszkiewicza, pod szyldem LUPAR, a ostatnio także WILD-GAME.

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze

jaś
2018-06-17 20:49:41
@ekolog......ekologu idź do elementarza od podstaw!
Siwy Łeb Farbowany
2018-06-17 19:38:33
A co na to podszyszkownik Kowal? He he ...to się nazywa mieć dobrą prasę.
Gibson
2018-06-17 19:00:22
Dawać mi tego łowczego to ja go do wora włoże.
JazonX
2018-06-17 16:33:13
To ja proponuję "znaFcOM tematu" wskoczyć do czarnego worka na pace Trasita i dać się przewieźć tak z kilometr po mieście. Pan ,jego wysokość, Łowczy powinien mieć specjalne klatki do przewozu zwierząt ..... powinien.
bleble
2018-06-17 16:22:26
Kiedy "dobra zmiana" , w tym konkretnym przypadku, spowoduje usunięcie tego pana ze stanowiska?!!
Ex
2018-06-17 11:57:24
A czy worek w kwiatki byłby bardziej odpowiedni? Aby protestować przeciwko czemuś , wypada „uzbroić” się w podstawową wiedzę na temat danego zagadnienia i wykazać się odrobiną zdrowego rozsądku. Bez tego łatwo zrobić z siebie zwykłego pajaca i krzykacza
ekolog
2018-06-17 11:08:49
Ranny dziki ptak jest w wielkim stresie i dlatego podczas transportu należy mu ograniczyć dostęp bodźców z zewnątrz. To elementarz.

Dodaj komentarz

HEJT STOP
0 / 500


REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA