Właściciele psów, które tymczasowo przebywały w prywatnym schronisku dla zwierząt w Starym Czarnowie, odzyskali tylko jednego. Inne psy będące na terenie prywatnej posesji Lidii Pięty na zasadach tzw. hoteliku – zdaniem właścicieli – zaginęły. Właścicielka schroniska, z którego – przypomnijmy – Pogotowie dla Zwierząt wywiozło ponad sto psów, krowy, konie, a nawet świnie – twierdzi, że z powodu usunięcia czipów nie można ustalić miejsca pobytu tych zwierząt. Tymczasem Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt otwarcie twierdzi, że „zgodnie z prawem zwierząt zwracać nie musi”. Prokuratura Rejonowa w Gryfinie nadal przesłuchuje świadków interwencji sprzed ponad miesiąca.
– Było pięć takich psów na terenie mojej posesji – powiedziała nam Lidia Pięta. – Tuż po Świętach Wielkanocnych właściciele jednego z nich dowiedzieli się, że ich pies jest w hoteliku koło Łodzi. Kilka godzin później ktoś z Pogotowia dla Zwierząt przyjechał tam i zabrał go. Psa pozbawiono czipa. Nie ma go w bazie danych. Jak dotąd żadnego psa nie udało się odnaleźć. Wyjątkiem jest kundelek, suczka, którą właściciele odnaleźli w Kiczarowie koło Stargardu. Pies, który zniknął z hoteliku pod Łodzią, to doberman, który zresztą bardzo się podobał pani z Niemiec asystującej tamtego dnia podczas wywożenia zwierząt z mojej posesji.
Skontaktowaliśmy się z jedną z właścicielek psów tymczasowo przebywających na posesji Lidii Pięty w Starym Czarnowie.
– Od 4 kwietnia próbuję odzyskać moją jamniczkę – powiedziała nam Marzena Maj z Kunowa. – Pan z Pogotowia dla Zwierząt kilka razy mnie zbywał. Potem powiedział, że jeżeli zostawiłam psa w takim miejscu, to nie dostanę go na pewno i więcej nie będzie ze mną rozmawiał. Oznajmił też, że oni czekają aż pani, która stworzyła takie piekło dla zwierząt, zostanie skazana. Znam tę panią od 12 lat i nigdy nie widziałam, żeby coś złego stało się jej zwierzętom. Moja jamniczka przebywała u niej wielokrotnie i zawsze miała dobrą opiekę. W końcu udało mi się ustalić miejsce pobytu mojej jamniczki. Dzwoniłam do Fundacji Jamniki Niczyje, ale tam mi powiedziano, że muszę się kontaktować z Pogotowiem dla Zwierząt… Wiem, że swoich pupili poszukują także inni. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 10 maja 2018 r.
R.K. CIEPLIŃSKI