Ciekawy eksperyment przeprowadziło w Stargardzie Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych i Przyjaciół Wolontariat Szansa. Jego podopieczni chcieli nim pokazać, jak ciężko jest im na co dzień poruszać się w miejskiej przestrzeni.
– Ostatnio byłem w stargardzkiej kolegiacie i sam na wózku bym do środka nie wjechał – mówi Przemysław Czaboryk, sekretarz stowarzyszenia Szansa w Stargardzie. – Niektórzy z naszych członków są młodzi, chcieliby czasem wypić piwo w lokalu. Ale one są dla nas niedostępne. Nie mamy szans, by samodzielnie do nich wjechać.
Jak jest im ciężko na co dzień, można było się przekonać, biorąc udział w eksperymencie. Podczas Dni Stargardu przed halą Ośrodka Sportu i Rekreacji Stargard przy ul. Pierwszej Brygady rozstawiono kilka przeszkód imitujących krawężniki, schody, strome wjazdy i zjazdy, progi w domach, lokalach i urzędach. Nie brakowało sprawnych śmiałków, którzy postanowili się z tym torem przeszkód zmierzyć.
– Nie spodziewałem się, że jest tak trudno, to lepsze niż siłownia – komentował tuż po pokonaniu toru przy hali ultramaratończyk Mariusz Malec, radny powiatowy, miłośnik ekstremalnych wyzwań. – Trzeba zauważyć to, że osoby niepełnosprawne mają czasem problem nie tylko z nogami, ale bywa, że także z rękoma, co powoduje, że jest im jeszcze trudniej poruszać się po mieście. Na pewno łatwo nie jest też ich opiekunom. Bywa, że są to osoby starsze. W Stargardzie pod względem barier jest jeszcze dużo do zrobienia.
W ostatnich latach w stargardzkich urzędach przeprowadzono inwestycje mające na celu usprawnienie funkcjonowania w nich osób, mających problemy z poruszaniem się. Zlikwidowano próg i wykonano spadek w posadzce, co ułatwia poruszanie się osobom korzystającym np. z wózków inwalidzkich. Drzwi wejściowe i w przedsionku wyposażono w system automatycznego otwierania. Takie rozwiązanie zastosowano też w drzwiach prowadzących do Urzędu Stanu Cywilnego. Inne ułatwienia to filmy w języku migowym i z napisami, które również ułatwiają załatwianie spraw w urzędzie. To także system oznaczeń w postaci piktogramów, tabliczek, fakturowej nawierzchni, a także przenośnej pętli indukcyjnej.
– W ratuszu, gdzie pracuję już nie ma barier – dodaje Przemysław Czaboryk. – Są windy, zjazdy, drzwi wejściowe same się otwierają. Są ścieżki naprowadzające. Nieco gorzej jest w urzędzie przy ul. Czarnieckiego. Jest tam winda, ale samodzielnie, bez pomocy innych raczej jest trudno samemu ją sprowadzić i jechać. W starostwie też już teraz jest lepiej.
– Najgorsze są wysokie krawężniki w mieście – podkreśla jego mama, pani Iwona.
Małgorzata Molińska, mama poruszającego się na wózku Krzysztofa z os. Lotnisko, także pracującego w ratuszu mówi, że najgorzej jest z poruszaniem się po mieście.
– Barier jest jeszcze dużo – mówi stargardzianka.
– Gratulujemy wszystkim śmiałkom podjęcia naszego wyzwania – komentuje Krzysztof Moliński, prezes stowarzyszenia Szansa. – Po przejechaniu naszego toru na wózku wszyscy mówili, że to było dla nich strasznie trudne zadanie.
Tor z przeszkodami przygotował pan Krzysztof Czaboryk. ©℗
Tekst i fot. Wioletta MORDASIEWICZ