Sałatki, świeżo robione koktajle, owoce, kanapki z pieczywem pełnoziarnistym, jogurt naturalny z płatkami owsianymi i owocami - tak może wyglądać i tak wygląda szkolny sklepik. Gdzie się on znajduje? W XIV Liceum Ogólnokształcącym i Gimnazjum nr 32 w Szczecinie. To jeden z niewielu, ale niejedyny pozytywny przykład systemowych zmian w żywieniu uczniów.
W wielu szczecińskich szkołach ajenci pozamykali sklepiki, wychodząc z założenia, że skoro nie mogą już sprzedawać słonych i słodkich przekąsek oraz fast-foodów z sosami majonezowymi, to wysilać się nie warto, bo młodzież niczego innego nie kupi. Bufet w XIV LO pokazuje, że może być i zdrowo, i smacznie.
- Życie nas zmusiło do takiego asortymentu, ale w naszym sklepiku nigdy nie było chipsów, coli, pepsi - mówi Bożena Nowińska, sprzedawczyni w sklepiku w XIV LO. - Drożdżówki były, ale teraz też są, certyfikowane, przygotowywane z odpowiednią ilością cukru i tłuszczu, z owocami i serem. Poza tym jest dużo zdrowej żywności, która niestety jest droższa.
Przy ul. Kopernika świeżo przyrządzony koktajl mleczny z owocami (truskawki, banany) kosztuje 3 zł, duża sałatka grecka lub sałatka z kurczakiem - 5 zł. Zdaniem Bożeny Nowińskiej zmiany w szkolnym żywieniu polskich uczniów nastąpiły zbyt gwałtowanie i radykalnie. - Producenci są nieprzygotowani, wiele produktów trudno nam zdobyć. Być może pewne zmiany zostaną wprowadzone, chociażby sprzedaż gorzkiej czekolady w sklepiku - dodaje sprzedawczyni.
Zdaniem Anny Kowalczyk, dyrektor XIV LO wiele zależy od świadomości uczniów i wysiłku prowadzących sklepik. - W naszej szkole nigdy nie było automatów z napojami, prowadzimy zajęcia ze zdrowego żywienia, a panie w bufecie wymyślają co zrobić, żeby było i zdrowo i atrakcyjnie. - podkreśla dyrektor.
Elżbieta KUBERA