Prokuratura wciąż nie zakończyła postępowania w sprawie katastrofy budowlanej, do jakiej doszło w październiku 2021 roku podczas rozbiórki wiaduktu przy ul. Monte Cassino w Koszalinie.
Przypomnijmy, że chwilę po rozpoczęciu prac cała konstrukcja północnej jego części runęła na ziemię, składając się jak domino. Można mówić przy tym o wielkim szczęściu w nieszczęściu, bo nikt nie zginął. A było o krok od tragedii. Na czas prac nie wstrzymano ruchu na przebiegającej pod wiaduktem ruchliwej ulicy Batalionów Chłopskich, na którą spadło jedno z potężnych przęseł. Kilkudziesięciotonowy element znalazł się na jezdni sekundę po tym, jak przejechał tamtędy samochód osobowy. Inny, zaparkowany pod wiaduktem pojazd został uszkodzony.
Zajmująca się sprawą Prokuratura Okręgowa w Koszalinie postawiła zarzuty trzem osobom. Nie stanęli oni jeszcze przed sądem, bo śledczym nie spodobała się pierwsza ekspertyza wydana przez biegłych po katastrofie. Zdaniem prokuratury była ona niepełna. Dlatego zdecydowali się na zlecenie kolejnej. Niedawno ją otrzymali. Teraz zapoznają się z nią podejrzani oraz ich obrońcy. Prokuratura zapowiada jednak, że i tę opinię trzeba będzie jeszcze uściślić, bo zawiera ona pewną niespójność z zebranym wcześniej materiałem dowodowym.
Wśród osób, którym stawia się zarzuty doprowadzenia do katastrofy budowlanej, jest zarówno kierownik budowy, kierownik robót, jak i inspektor nadzoru. Prokuratura nie wyklucza, że grono potencjalnie winnych może się powiększyć. Na razie wiadomo, że prowadzone będą dodatkowe przesłuchania. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w swojej ekspertyzie biegli zakwestionowali nie tylko fakt niewyłączenia ruchu pod obiektem, ale również nieprawidłową ocenę jego stanu przed opracowaniem projektu rozbiórki. Duże wątpliwości budzi także zatwierdzony przez miasto plan organizacji ruchu w trakcie prowadzonych prac. Wygląda na to, że zanim akty oskarżenia trafią do sądu, procedura w prokuraturze jeszcze trochę potrwa. ©℗
(pw)