Mostek (bez) miłości

 

Jest w stanie przedawaryjnym, co widać, a co oznacza: „wykazuje nieodwracalne uszkodzenia dyskwalifikujące przydatność użytkową". I tylko jeden punkt - w systemie oceny konstrukcji mostowych - dzieli go od stanu zero, czyli zniszczenia. Mowa o mostku łukowym w parku Kasprowicza, na którym zakochani wciąż zawieszają kłódki na znak wiecznej, nierozerwalnej miłości.

Jest charakterystycznym obiektem budowlanym Szczecina, wpisanym do rejestru zabytków. Został oddany do użytku na początku ub. wieku, a mimo to jego konstrukcja jeszcze nie doczekała się gruntownej renowacji. Pół wieku temu jedynie ograbiono jego przyczółki z oryginalnych, wykonanych w japońskim stylu, pawilonów. Potem już tylko łatano jego pękającą nawierzchnię i nakładano kolejne warstwy farby na niszczejące mostu kute balustrady.

Od lat ubytki w betonowej konstrukcji łukowego - zwanego też japońskim lub miłości - mostku były coraz bardziej widoczne. Pojawiały się kolejne niepokojące pęknięcia, odsłaniające stalowe elementy budowli. I coraz większe wykwity, świadczące o korozji betonu. Przy przyczółkach co pewien czas otwierały się zapadliska, budząc wątpliwość nawet co do stabilności umocowania całego obiektu i obawy, że most nad Rusałką może się zawalić. ©℗

Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 14 września 2017 r.

Arleta Nalewajko

Na zdjęciu: Dramatycznie postępująca degradacja tej charakterystycznej szczecińskiej budowli coraz bardziej niepokoi mieszkańców. Widoczne spękania, korozja betonu i jego zbrojonej konstrukcji budzą obawy, że most nad Rusałką w każdej chwili może się zawalić.

Fot. Mirosław Winconek