– Idea, żeby wykąpać się w mocno chłodnych wodach podbiegunowych, powstała gdzieś rok temu. Natomiast do zrealizowania tych marzeń zdopingował nas Aleksander Doba, znany policki kajakarz podróżnik – opowiada Ireneusz Kowieski, prezes Szczecińsko-Polickiego Klubu „Morsy” im. Zbyszka Ulatowskiego.
Kajakarz był u nich na 10-leciu klubu. Rozmawiali na temat takiej wyprawy w rejony Europy, gdzie jest wyjątkowo lodowata woda. Doba ich zmotywował. Został też patronem honorowym tego trudnego organizacyjnie przedsięwzięcia. Rozpoczęli przygotowania. Sam przelot i zakwaterowanie organizuje firma Arsoba Travel. Natomiast zarząd klubu przygotowuje wyjazd merytorycznie.
– Chcieliśmy pojechać w ten rejon z tego względu, że Morze Norweskie jest czterokrotnie bardziej słone od Bałtyku, więc się spodziewamy, że znajdziemy miejsce, w którym temperatura wody będzie niższa od zera i w ten sposób nasze morsowe doznania będą bardziej ekstremalne – tłumaczy prezes klubu. – Na pewno bardziej ekstremalne będzie też wchodzenie i wychodzenie z wody, ponieważ przy tamtejszym wietrze i wilgotności temperatura odczuwalna może dochodzić nawet do minus 20 stopni – podkreśla.
Morsy z Polic i Szczecina zdają sobie sprawę, że jeśli chodzi o koszty, Norwegia jest droga. Droższa niż w Polsce jest choćby żywność, której konsumpcja zapewnia ludziom energię.
– Zabieramy ze sobą specjalny prowiant samopodgrzewający się oraz liofilizowany. Ponieważ oprócz morsowania będziemy tam także jeździć na wycieczki skuterami śnieżnymi, zaprzęgami reniferów, chodzić na śnieżnych rakietach, musimy mieć ze sobą takie jedzenie – wyjaśnia I. Kowieski.
Wszyscy uczestnicy wyprawy – a jest ich 30. – sami ponieśli koszty przedsięwzięcia. Dołożyli się też sponsorzy, wśród których głównym jest Gmina Police, która mocno wsparła naszych morsów.
– Natomiast chcielibyśmy się doposażyć w mobilną przebieralnię, w środki bezpieczeństwa – np. bojki, apteczkę – mówi I. Kowieski. – Jednocześnie chcielibyśmy też propagować ideę morsowania. Na portalu PolakPotrafi.pl zgłosiliśmy swój projekt i jeśli ktoś by chciał zajrzeć na stronę www.wyprawa-morsowa.pl, to tam jest przekierowanie do tego projektu. Działa to w ten sposób, że jeżeli ktoś zechce wesprzeć wyprawę nawet drobnymi kwotami rzędu 5-10 złotych, to może liczyć na nietypową ciekawą nagrodę pod postacią piasku z Morza Norweskiego zbieranego przy świetle zorzy polarnej. Może też zostać nagrodzony koszulką okolicznościową. Możliwe jest też – jeśli ktoś sobie zażyczy – byśmy przywieźli norweskie „tapasy” – specjalny serek, który tam wytwarzają, mocno pachnące – delikatnie mówiąc – rybki czy piwo z lokalnego, a najbardziej na północ położonego browaru. Mamy też koszulki podpisane przez siatkarki Chemika Police, z którym współpracujemy – zachęca prezes morsów.
Nie kryje, że to ich pierwszy zagraniczny wyjazd i od razu tak daleki, bo aż 350 km za koło podbiegunowe, w okolice Tromso. – Na środku wyspy, na której leży to miasto, jest zamarznięte jezioro. Mamy nadzieję, że przy pomocy lokalnych morsów uda nam się wyrąbać na nim krę i wykąpiemy się w prawdziwym przeręblu – mówi I. Kowieski.
Elementami promującymi nasz region będą też spotkania z paniami burmistrzami w Tromso i Oslo. Klub chce zawieźć upominki z Polic, Szczecina i Zachodniopomorskiego oraz listy przewodnie, „żeby o nim było słychać”. – Mamy nadzieję, że uda nam się spotkać z prasą norweską oraz Polonią, która się tam ponoć nie kąpie w tak zimnej wodzie, więc może ją zachęcimy.
Morsy wyruszają 18 lutego.
(kl)