W czwartek w Kołobrzegu odbyła się konferencja prasowa prezydent Anny Mieczkowskiej, której towarzyszył współorganizator festiwalu Sunrise Krzysztof Bartyzel. Przypomnijmy, że impreza odbywać się będzie w Kołobrzegu po raz siedemnasty, za to po raz pierwszy w nowym miejscu.
Dotychczas muzyka rozbrzmiewała z amfiteatru i jego okolicy. Teraz impreza przeniesiona została na teren nieczynnego powojskowego lotniska położonego na skraju osiedla Podczele. Duży jego fragment został wydzierżawiony organizatorom przez miasto na 3 lata. Stało się tak, mimo że mieszkańcy Podczela domagali się, aby zrobić to na próbę na rok.
– Podpisałam umowę na trzy kolejne edycje festiwalu. W umowie tej znalazł się zapis mówiący o tym, że do końca października organizowane będą spotkania z mieszkańcami, a wskazane przez nich niedogodności producent festiwalu będzie musiał zniwelować w trakcie kolejnej edycji. Jeżeli wystąpią jakieś nieprzewidziane okoliczności, to oczywiście za porozumieniem stron umowę będzie można rozwiązać – próbowała uspokoić atmosferę panującą na osiedlu prezydent Mieczkowska.
Tymczasem na terenie dawnego lotniska już trwają przygotowania do imprezy, która rozpocznie się pod koniec lipca.
– Jesteśmy na etapie oczyszczania terenu. Za chwilę rozpocznie się budowa scen i całego festiwalowego miasteczka. Oczywiście przeniesienie festiwalu w nowe miejsce wiąże się ze sporymi wyzwaniami. Pewnie czeka nas tam jeszcze wiele niespodzianek – mówił Krzysztof Bartyzel, dodając, że lada dzień teren imprezy zostanie ogrodzony.
Do zapewnienia funkcjonowania festiwalowego miasteczka, a także obsługi nagłośnienia potrzebny jest oczywiście prąd. Zapotrzebowanie jest niemałe, bo jak wyliczono, trzeba zabezpieczyć dostawę energii elektrycznej na poziomie 11 megawatów. Aby było to możliwe trzeba będzie uzbroić jedną z pobliskich trafostacji. Niezależnie od tego organizator zabezpieczy 27 agregatów prądotwórczych o dużej wydajności. Mieszkańcy Podczela, których domy znajdują się zaledwie 500 metrów od miejsca planowanej imprezy, przerażeni są hałasem. Towarzyszyć on im będzie przez trzy kolejne noce.
– Udało nam się ustalić ze specjalistami od nagłośnienia, że będzie ono skierowane w stronę morza. Przy dobrych wiatrach nie powinno być zbyt głośno na samym osiedlu. Mam nadzieję, że mieszkańcy przeżyją te trzy dni z uśmiechem – próbował uspokoić nastroje przeciwników festiwalu podczas konferencji prasowej Krzysztof Bartyzel.
Organizatorzy podkreślają, że choć impreza przygotowywana jest po raz siedemnasty, po raz pierwszy będzie to naprawdę ogromne wydarzenie.
– W tej części Europy takiego festiwalu, na tyle scen i z taką scenografią jeszcze nie było – podkreślają, dodając, że mają nadzieję na to, iż będzie to kolejny fantastyczny „wschód słońca” w Kołobrzegu. ©℗
Przemysław Weprzędz
Fot. Artur Bakaj