Po miesiącach poszukiwań odnalazł swoją córkę w Rzeszowie. Filippo Zanella, Włoch, który przybył do Polski w poszukiwaniu dziecka, wreszcie może cieszyć się wspólnymi chwilami z 10-letnią Noemi. Dziewczynka wraz z ojcem wróciła do Włoch i tam na nowo układają sobie życie. - To były bardzo trudne lata - tak mężczyzna podsumowuje swoją walkę o dziecko.
O sprawie pisaliśmy kilka miesięcy temu. Wtedy jeszcze pan Filippo szukał tropu, który pozwoliłby mu na ustalenie miejsca pobytu Noemi i jej matki, która od 2021 roku utrudniała kontakt dziewczynki z ojcem, po czym zniknęła, ukrywając się w Polsce. Przyczyny tego zachowania nie są znane, ponieważ nie udało nam się porozmawiać z mamą dziewczynki, a rodzina matki, z którą wówczas się kontaktowaliśmy, odmówiła wypowiedzi. W internecie można natomiast znaleźć informację, że na portalu zrzutka.pl kobieta próbowała zebrać pieniądze na kosztowne batalie sądowe. Pod adresem byłego partnera kieruje wiele zarzutów. Twierdzi, że wróciła do Polski, by chronić moją córeczkę i siebie.
Tymczasem przez sześć miesięcy Filippo Zanella poszukiwał dziecka na terenie naszego kraju, współpracował z polską policją i ambasadą Włoch, próbował także skontaktować się z rodziną matki. Bezskutecznie. Jak twierdzi, przez trzy lata Noemi nie uczęszczała do szkoły, nie miała kontaktu z rówieśnikami i - jak podają włoskie media, które śledziły sprawę na bieżąco - często zostawała sama w domu lub z obcymi ludźmi. Przełom nastąpił w momencie, gdy Filippo otrzymał anonimową wiadomość od osoby, która podała miejsce pobytu dziecka. Dodajmy, że ojciec przez cały czas nagłaśniał sprawę we włoskich i polskich mediach, publikował apele w mediach społecznościowych. Filippo wraz z detektywem przez miesiąc obserwowali podaną anonimowo lokalizację, by wreszcie zwrócić się do polskich władz o wydanie nakazu wydania dziecka.
- W ostatnim miesiącu w Rzeszowie towarzyszyłem detektywom w dochodzeniach i były to bardzo trudne chwile, ponieważ mieszkałem kilka metrów od mojej córki, ale nie mogłem nikomu powiedzieć, gdzie się znajduję - opowiada.
Kiedy przybył na miejsce, kobieta już szykowała się do wyjazdu, miała spakowane walizki.
- Najwyraźniej ktoś ją uprzedził - twierdzi Filippo.
Odzyskanie dziecka odbyło się przy zachowaniu wszystkich procedur.
- Operacja odzyskania mojej córki w Rzeszowie odbyła się we współpracy z instytucjami polskimi oraz ambasadą włoską - tłumaczy ojciec Noemi. - Funkcjonariusze policji i kuratorzy polscy, którzy towarzyszyli tej akcji, byli sprawni i profesjonalni. Polskie sądy rozpatrzyły sprawę mojej córki w sposób właściwy i z poszanowaniem praw.
Teraz oboje są już w Cesenie - mieście rodzinnym Filippo, gdzie mieszka także jego rodzina.
- Po powrocie do Włoch, najpierw udałem się na wizytę do pediatry Noemi, która stwierdziła, że jest w dobrym stanie, choć nadal trochę emocjonalnie poruszona - opowiada Filippo.
Najważniejszym zadaniem, jakie stoi teraz przed ojcem jest stworzenie odpowiednich warunków dla Noemi. Bardzo ważne jest, zdaniem Filippo, aby na nowo nawiązała kontakt z innymi dziećmi. Tego dziesięciolatka bardzo potrzebuje.
- Noemi od razu poprosiła o spotkanie ze swoimi starymi przyjaciółmi ze szkoły, którzy ją rozpoznali i bawili się z nią - tłumaczy. - Obecnie ponownie uczestniczy w zabawach z innymi dziećmi.
Priorytetem jest także kwestia języka. Dziewczynka nie mówi po włosku, ale Filippo uczy się polskiego.
- Codziennie uczyłem się języka polskiego, aby móc porozumieć się z Noemi podczas naszego spotkania, i na szczęście udało mi się powiedzieć kilka podstawowych zdań. Aby uczyć się szybciej, chodziłem do barów i restauracji, udawałem, że nie znam innych języków poza włoskim i polskim. Stopniowo zaczniemy odzyskiwać znajomość języka włoskiego, ale będę kontynuował również naukę języka polskiego - deklaruje.
Filippo apeluje do polskich ojców, którzy znajdują się w podobnej sytuacji i tak jak on zmuszeni są walczyć o swoje dzieci: - Nie traćcie nadziei i walczcie do końca, bo prędzej czy później sprawiedliwość zwycięży. ©℗
Agata Jankowska