Marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz krytykuje resort środowiska za brak współpracy. Chodzi o niejasności wokół podlegającej temu ministerstwu instytucji Wody Polskie, która na początku przyszłego roku ma przejąć kompetencje od zarządów melioracji.
- 1 stycznia to ważna data z punktu widzenia bezpieczeństwa przeciwpowodziowego w naszym województwie - ocenił Olgierd Geblewicz. - Ulegają wtedy likwidacji zakłady melioracji w całym kraju, ich kompetencje i - przede wszystkim - odpowiedzialność przejmie moloch państwowowy stworzony przez obecny rząd o nazwie Wody Polskie. Ten moloch będzie nieefektywny i kosztowny. Każdy z nas dorzuci się do jego funkcjonowania. Zależy nam na tym, żeby proces przekazywania kompetencji do tego kosztownego molocha był jak najbardziej płynny i nie zagrażał naszemu wspólnemu bezpieczeństwu, bo o tym, jak groźna potrafi być natura przekonaliśmy się wielokrotnie. Także w tym roku, kiedy dotychczasowa infrastruktura zabezpieczyła wiele miejsc w naszym województwie, ale jednocześnie wyszły też ewidentne braki, jak w Darłowie, gdzie doszło do podtopień i zalań.
Wedle Geblewicza pracownicy melioracji starają się, aby przekazać infrastrukturę Wodom Polskim "w pełnym biegu". Wymaga to jednak współpracy ze strony ministerstwa a ta "budzi wiele zastrzeżeń". Marszałkowi brakuje na przykład jasnego wskazania, że prace inwestycyjne rozpoczęte przez zarząd melioracji będą kontynuowane i będą miały zabezpieczone finansowanie z budżetu państwa na wkład własny.
- Mamy gigantyczną obawę, że po 1 stycznia Wody Polskie będą zupełnie nieprzygotowane na to, żeby w ciągu najbliższych miesięcy, a może i całego roku udało się takie inwestycje rozpocząć - dodawał.
Jego zdaniem duży znak zapytania widnieje również przy budowie ścieżek rowerowych na wałach przeciwpowodziowych wokół Zalewu Szczecińskiego. Nie wiadomo, kto po 1 stycznie ma realizować te prace - o ile w ogóle będą realizowane, bo, wedle marszałka, to wcale nie jest pewne. Dla polityka niezrozumiałe jest także postępowanie wobec pracowników melioracji.
- Przeżywaliśmy w Polsce wiele zmian strukturalnych i dotychczas było tak, że przejmujący przejmował całą instytucję, wszystkich pracowników - opowiadał. - Teraz mam dziwaczną kosntrukcję. Mamy zrobić listy pracowników, którzy na codzień zajmują się sprawami melioracji - a nie wiem, kto w zarządzie melioracji nie zajmuje się sprawami melioracji - mamy poinformować o tej liscie pracowników a potem przekazać ją Wodom Polskim, a one mają prawo zaproponować pracownikom nowe warunki pracy; jeśli ich nie przyjmą, stracą pracę. To powoduje, że dziś trudno funkcjonuje się pracownikom.
Takich pracowników - łącznie z oddziałami terenowymi - jest 180. ©℗
(as)
Fot. Ryszard Pakieser