Nie pomogły prośby, apele i ostrzeżenia. W miniony poniedziałek kolejny raz nie można było dojechać do Arkonki. Przez samochody, które zaparkowały na zakazie, zakorkowała się droga dojazdowa. Tym razem interweniowały już straż miejska i policja. I w końcu posypały się już kary.
- Nie pomogły nasze prośby i apele o to, by korzystać z dostępnych miejsc parkingowych znajdujących się na Arkonce oraz w okolicach. Na parkingu kompleksu, który kosztuje zaledwie 1 zł za godzinę, dostępnych jest 200 miejsc - przypomina Andrzej Kus, rzecznik prasowy Zakładu Usług Komunalnych. - Kolejne, już darmowe, znajdują się na pobliskiej polanie. Następne w pobliżu restauracji przy ulicy Arkońskiej, oddalonej o około 3 minuty spacerem. Mimo to część kierowców wciąż wybiera bardziej ryzykowne rozwiązanie narażając nie tylko swoje portfele ale przede wszystkim bezpieczeństwo korzystających ze Szczecińskiej Majorki osób. Zostawiając samochody na drodze dojazdowej, w miejscu niedozwolonym, utrudniają dojazd policji, pogotowiu czy straży pożarnej. Przez osoby łamiące przepisy tworzą się również na drodze dojazdowej niepotrzebne korki. Taka sytuacja miała miejsce w poniedziałek, około godziny 16.
Na miejsce przyjechała straż miejska, która właścicielom samochodów zostawiła za wycieraczką „liścik” zwany „fotowezwaniem” do stawienia się do siedziby SM w celu wyjaśnienia sytuacji. Otrzymało je 16 kierowców, czyli wszyscy ci, którzy nie przyszli do samochodu. Kolejnych czterech kierowców, którzy zareagowali na wezwanie przez arkonkowy radiowęzeł otrzymało na miejscu mandat w wysokości 100 złotych. Dodatkowo musieli zapłacić za ponowne wejście na teren kompleksu. Jeden kierowca mandatu od straży miejskiej nie przyjął i sprawa zostanie skierowana do sądu. Przypominamy, że wyjście z terenu kompleksu skutkuje utratą ważności biletu. Za wstęp ponownie trzeba zapłacić.
Akcja straży miejskiej będzie powtarzana. (t)
Fot. ZUK