Artur K., ps. Małolat ugodził nożem swojego kolegę na szczecińskich bulwarach, za Urzędem Celnym. Jego proces toczy się w Sądzie Okręgowym w Szczecinie.
Do tragedii doszło 2 czerwca 2017 r. Artur K. przebywał na bulwarach wspólnie z innymi bezdomnymi (często tam zaglądał; zbierał butelki). W pewnym monecie podeszli do nich Dariusz K. i Robert S.
- Poprosiliśmy o zapalniczkę - przypomina sobie Dariusz K. - Nie wiem, o czym Robert zaczął rozmawiać z Arturem. Byłem pijany. Ale zauważyłem, że Robert zaczął nagle straszyć i się bulwersować. A Artur siedział spokojnie.
Dariusz K. nie umiał powiedzieć, jak kłótnia przerodziła się w bójkę. Pamięta tylko, że siedzące w pobliżu kobiety w pewnym monecie zaczęły krzyczeć, że trzeba wezwać karetkę pogotowia - tylko dzięki ich szybkiej interwencji pokrzywdzony przeżył atak nożownika.
Świadek zapewnia dziś, że nie wiedział, co się wtedy na bulwarach stało. Nic nie pamięta. Jednak zaraz po zdarzeniu opowiedział policji więcej szczegółów. Dlatego sędzia odczytał protokół jego przesłuchania. Mężczyzna pogrążył w nim oskarżonego.
- Kiedy podchodziliśmy z Robertem do pozostałych powiedziałem mu, by uważał na „Małolata", bo to świr. Mimo to zaczęli się kłócić. I nagle „Małolat" zerwał się z ławki i dźgnął Roberta.
Dariusz K. zapewnił wczoraj, że jego stare zeznania są nieprawdziwe. Jego zdaniem, mówił tak, jak mu kazali policjanci. Jaki był faktyczny przebieg wydarzeń? To wyjaśni sąd. Ma on jednak trudności z wezwaniem świadków - większość z nich, to bezdomni, którzy (tak jak Dariusz K.) mówią o sobie, że mieszkają na ulicy. Nie mają więc stałego adresu.
(lw)
Fot. Leszek Wójcik