LIST DO REDAKCJI. Ulica Kuśnierska: pomieszanie z poplątaniem

 

Szanowna Redakcjo,

chciałam się podzielić moimi spostrzeżeniami na temat przebudowy ulicy Kuśnierskiej na szczecińskim Podzamczu. Co prawda prace wykończeniowe jeszcze trwają, ale „dzieło” ukończone jest na tyle, że można oceniać. Przyznać muszę, spodziewałam się przywrócenia tej części miasta magicznego zakątka, a zastaję kolejną kamienną pustynię, która kojarzy mi się z tzw. aleją kwiatową.

Kiedy w połowie roku ogłaszano szumnie rozpoczęcie robót, oczyma wyobraźni widziałam pnącą się ku górze brukowaną uliczkę, wyjętą gdzieś z rysunków towarzyszących baśniom braci Grimm. I znowu się nie udało. Dlaczego? Może projektantom zabrakło wyobraźni, może miasto przeznaczyło zbyt małą kwotę na przebudowę. Takie inwestycje robi się raz a dobrze. Jeżeli nie ma kasy, lepiej zaczekać z przebudową.

Mój krytycyzm bierze się stąd, że krótka i wąska uliczka nie trzyma stylu. Albo inaczej, łączy w sobie co najmniej trzy style. Jeden mały fragmencik przypadł mi do gustu. To dolna część ulicy, w której odtworzono historyczny bruk, zachowując nawet stosowane niegdyś rozwiązanie w postaci kamiennych rynsztoków. Niestety, to ledwie połowa długości ulicy. Górną część Kuśnierskiej wyłożono nową nawierzchnią z kostki kamiennej w trzech odcieniach. Jednym słowem: pstrokacizna. Czy nie dało się wyłożyć całej ulicy brukiem. Czy tak trudno pozyskać kamień, choćby nie była to „historyczna” kostka? Może ktoś (projektant, zleceniodawca prac) odpowie na to pytanie.

Mamiono nas obietnicą odtworzenia historycznej stylistyki. A ja się pytam, jak do tej stylistyki mają się gładkie jak stół płyty kamienne, z których ułożono chodniki i schody. Nijak nie pasują ani do miejsca, ani do fragmentu ulicy wyłożonego brukiem. Szkoda, raz jeszcze powtórzę, zmarnowaliśmy szansę na odtworzenie urokliwego zakątka miasta.

Niestety, kiedy przyjdzie mi oprowadzić po tym rejonie Szczecina gości, będę omijała ulicę Kuśnierską, bo nie będę w stanie wytłumaczyć, skąd wzięło się to pomieszanie stylów.

Czytelniczka

Fot. M.WINCONEK