Małe, przyjazne i radosne psy do towarzystwa o zrównoważonym usposobieniu - takie są bolończyki. Ale nie te z pseudohodoli, jaką pod koniec lutego br. w Szczecinie zlikwidowało Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Cała 19. Jest nieuspołeczniona: agresywna, kąsająca, nie dająca się dotknąć, nie umiejąca chodzić na smyczy.
Psy były przetrzymywane w jednym pomieszczeniu, w warunkach skrajnego niechlujstwa, pośród od dawna nie sprzątanych odchodów. Nie wychodziły na spacery. Nie były sterylizowane ani kastrowane, więc rozmnażały się w niekontrolowany sposób, na zasadzie chowu wsobnego. Psy nie miały również zapewnionej opieki lekarsko-weterynaryjnej. Żaden nie był zaszczepiony nawet przeciwko wściekliźnie. Właśnie z tych powodów - jak na bieżąco informowaliśmy - zostały odebrane dotychczasowej właścicielce, na podstawie art. 6 i 7 ustawy O ochronie Zwierząt. Czyli w sytuacji opisanej przepisami jako „przypadek niecierpiący zwłoki" - „gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu".
Psy odebrane interwencyjnie przez TOZ, w asyście policji, trafiły (28 lutego br.) pod opiekę Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Szczecinie. Gdzie przebywają do dziś. Ich status prawny jednak pozostaje bez zmian - nadal są psami właścicielskimi. Bowiem do tej pory prezydent Szczecina nie podjął formalnej decyzji o ich odebraniu dotychczasowej opiekunce. Nie ma w tym złej woli, ani opieszałości urzędników miasta. Długotrwałość postępowania jest efektem niespiesznej procedury. Właścicielka bolończyków (początkowo mylnie identyfikowanych jako w typie maltańczyka) odmówiła dobrowolnego zrzeczenia się psów. Poprosiła o wydłużenie terminu przysługującego jej na odpowiedź wobec zarzutów stawianych przez TOZ. Ma więc czas do 24 maja br. Dopiero wówczas psy mają szansę przynajmniej trafić do domów tymczasowych. W oczekiwaniu na proces - sądowy, mogący potrwać kilka lat - w następstwie którego wyrokiem prowadząca pseudohodowlę kobieta ostatecznie zostanie pozbawiona prawa własności do odebranych jej zwierząt.
Zanim to nastąpi, ona nadal na zasadzie wyłączności decyduje o wszystkim, co psów dotyczy. Mimo że ich nie rozróżnia i żadnemu nawet nie nadała imienia, a na wszystkie - niezależnie od płci - woła Lala. Nie pozwoliła ich ani ich wysterylizować, ani wykastrować. I choć suczki zostały oddzielone od trzech samców, to mają cieczkę - a to jest „hormonalna bomba" i duży problem dla schroniska, w którym obecnie przebywa 98 psów. Podobnie jak zapewnienie odpowiedniego miejsca całej ferajnie. Zajmują 4 boksy dla psów dorosłych oraz dwa kolejne - w szczeniętarni. Bo dwie z odebranych suczek już w schronisku się oszczeniły, stąd ze stada liczącego 15 sztuk - na skutek chowu wsobnego - jest teraz 19 psiaków w typie rasy.
W oczekiwaniu na decyzję prezydenta Szczecina, formalnie przypieczętowującą interwencyjne odebranie bolończyków z pseudohodowli, TOZ rozpoczął poszukiwania tzw. domów tymczasowych dla tychże psiaków. Jasno stawiając sprawę: „Pilnie potrzebne jest aż kilkanaście domów dla dorosłych psów w typie rasy. Są malutkie, po przejściach. Niestety, mogą przejawiać problemy behawioralne i wymagać pracy. Domy tymczasowe potrzebne są na czas nieokreślony, dlatego prosimy o zgłaszanie się wyłącznie osób, które mogą takiego psiaka przyjąć na dłuższy okres czasu".
Zgłoszenia od zainteresowanych są przyjmowane SMS-owo pod numerem: 607 701 117. TOZ prosi o przemyślane decyzje i odpowiedzialny odzew w tej sprawie. ©℗
A. NALEWAJKO