Miał pecha: 13 lipca dom stracił, a człowiek mu się zagubił. Pogotowie interwencyjne nie po raz pierwszy odwiozło go psiego bidula. Jednak tym razem dawny opiekun już go nie odebrał. Tak kumpel Jack trafił na listę bezdomniaków.
Teraz na jego szyi numer: 527/18. Obecnym domem - boks nr 15. Ostatnim wspomnieniem z miasta - deptak Bogusława.
- Ma niewiele ponad 5 lat. Wygląda i zachowuje się wspaniale. Może trochę nieśmiały z niego chłopak, ale wystarczy mu poświęcić odrobinę uwagi, żeby nabrał ochoty na zabawę - o Jacku opowiadają jego obecni, schroniskowi opiekunowie. - Jest bardzo przyjazny wobec ludzi i zwierząt, więc… w czym problem? Dlaczego nawet tak wspaniały psiak nagle stracił dom i rodzinę?
Może - jak inne ostatnio - przez wakacje.
Jack jest w typie terriera. Zapewne stąd jego ciekawość świata i ludzi. Najchętniej aktywnie spędza czas. Szybko się uczy. O takich jak on psach, zwykło się mówić: inteligentne. Został dobrze ułożony. Jest więc posłuszny. Doskonale zna zasady życia w domu. Idealnie chodzi na smyczy. Jest w świetnej kondycji i zdrowiu. Brakuje mu… tylko kumpla, czyli człowieka, który przyjmie go pod swój dach i do rodziny.
- Zapraszamy na spacer zapoznawczy z naszym kumplem Jackiem. Warto dać mu szansę! - zachęcają schroniskowi opiekunowie.
Kto więc chciałby tego eleganta (527/18) lub jakąkolwiek inną, równie samotną i złaknioną uczucia, psinę przygarnąć - otworzyć przed nią dom i serce - jest proszony o kontakt ze szczecińskim Schroniskiem dla Bezdomnych Zwierząt: al. Wojska Polskiego 247, tel. +48 91-487-02-81, e-mail: schronisko@schronisko.szczecin.pl. Placówka jest czynna codziennie, również w soboty i niedziele (oprócz świąt) w godzinach 9-16. Adopcje odbywają się od g. 8.30 do 15. 30. Uwaga: na nowych przyjaciół w schronisku czeka również mnóstwo - ponad 40 - przyjaźnie mruczących kociaków.
* * *
Na naszych łamach prowadzimy cykl pt. „Weź mnie KURIEREM do domu". Jest poświęcony schroniskowym zwierzakom. Znajdziecie w nim Państwo oferty adopcyjne tych, co za kratami przytuliska siedzą nie za własne winy. Z utęsknieniem czekając na swojego człowieka: niestety, czasem bezskutecznie, miesiącami, a nawet latami. ©℗
(an)
Fot. Schronisko