Minęły dwa, może trzy tygodnie od dnia, w którym grupa robotników, pewnie w ramach prac interwencyjnych, z mozołem uwijała się przy grabieniu liści na trawniku przylegającym do bloku zlokalizowanego przy ulicy Matejki w Szczecinie – naprzeciwko filharmonii. Liście i śmieci powędrowały do czarnych worków i tak sobie od tamtego czasu zalegają.
Ucieszyłem się, widząc osoby grabiące liście w tym miejscu, bo trzeba przyznać, że jest to teren bardzo zaniedbany. Z rzadka ktoś tam kosi trawę, a jeszcze rzadziej grabi liście. W tym roku się poszczęściło. Miejsce w centrum, w pobliżu architektonicznej perełki, zostało uprzątnięte. Od czasu akcji z grabieniem liści mijają kolejne dni, a czarne worki ze śmieciami i liśćmi jak leżały, tak leżą. Nawet gorzej, bo część worków jest już popękana, a hulający wiatr obraca wniwecz ludzką pracę.
Teren nie ma gospodarza, więc pewnie nie ma kto wywieźć worków. A może te siły, które sprawiły, że pojawili się tu robotnicy w ramach prac interwencyjnych, doprowadzą dzieło do końca?
(a)