Najpierw musimy mieć wizję, jak powinno wyglądać miasto – przekonywał wiceprezydent Wojciech Kasprzyk na wtorkowym (21 maja) spotkaniu w ratuszu z mieszkańcami Koszalina. Wszyscy zgadzali się, że należy poprawić estetykę w śródmieściu czy na drogach wylotowych.
To była druga tura konsultacji społecznych na temat wstępnego projektu dokumentu w sprawie ustalenia zasad i warunków sytuowania obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń, ich gabarytów, standardów jakościowych oraz rodzajów materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane.
Magistrat podzielił miasto na pięć stref. Najwięcej zainteresowania i kontrowersji budzi śródmieście. Mieszkańcy podróżują, więc chcą adaptować pewne wzorce z kraju, np. wyglądu Piotrkowskiej – reprezentatywnej ulicy Łodzi. Tak Michał Kaczmarek widzi Rynek Staromiejski, a dalej ulicę Zwycięstwa do Dworcowej. Koszalinianin chciałby też, aby zachowana była estetyka kolorów w formatach reklamowych. Z kolei Kazimierzowi Andrzejewskiemu nie podoba się, że miasto jedynie na parterze zaproponowało obszar dla nośników reklamowych, bo jego wspólnota mieszkaniowa straci na tym finansowo.
- Od lat walczę o to, żeby więcej z nas gromadziło się na takich spotkaniach i o lepsze informowanie mieszkańców ze strony ratusza – miała pretensje do organizatorów Katarzyna Krzyżanowska.
Fakt, na pierwszym spotkaniu podczas konsultacji społecznej liczniej reprezentowani byli przedsiębiorcy, właściciele firm i obiektów usługowo – handlowych. Temat ilości i wielkości szyldów, gablot czy innych nośników reklamowych wciąż aktualny. Miasto zastrzegło sobie 30 miesięcy na dostosowanie nowych przepisów po wejściu w życie tzw. uchwały krajobrazowej. Padały pytania o wysokość restrykcji za obchodzenie przepisów, choć to nie temat tych konsultacji. Projekt dokumentu wejdzie pod obrady Rady Miejskiej najprawdopodobniej w listopadzie br. ©℗
Tekst i fot. (m)
Na zdjęciu: Są obawy, że nowe ograniczenia mogą wpłynąć na mały biznes w centrum Koszalina, gdzie zbyt często w pustych witrynach sklepowych widać napisy: „Na sprzedaż” lub „Do wynajęcia”, a zarazem brak przedsiębiorców chętnych do podjęcia działalności gospodarczej.