Zootechnicy z fermy bydła i trzody chlewnej m.in. w Przewłokach, Radziszewie, Rzeplinie i Lipce – to kolejni świadkowie, którzy w środę (18 lipca) w stargardzkim Sądzie Rejonowym opowiadali o okolicznościach znęcania się nad zwierzętami przez pracowników rzeźni Agrofirmy Witkowo. Zgodnie przyznawali, że nie zauważyli żadnych nieprawidłowości przy rozładunku zwierząt.
Przypomnijmy. Od lutego do sierpnia 2016 r. aktywiści Inicjatywy na Rzecz Zwierząt Basta! oraz Fundacji Viva! dokumentowali rozładunek zwierząt z ciężarówek przez pracowników rzeźni Agrofirmy Witkowo. I jak twierdzą, na licznych nagraniach utrwalono okrucieństwo i przemoc załogi ubojni wobec świń i krów oraz nieprawidłowości związane z transportem zwierząt. Zarejestrowano m.in. bicie po głowie młotkiem, pałką i tatuownicą kolcową, rażenie prądem we wrażliwe miejsca, ciągnięcie za uszy oraz przepędzanie zwierząt z poważnymi urazami nóg. Zdaniem autorów nagrań, brutalne traktowanie zwierząt nie było incydentalne, lecz powtarzało się. W oparciu o nagrania video, aktywiści złożyli zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami przez pracowników rzeźni w Witkowie.
Na ławie oskarżonych zasiada w sumie 12 mężczyzn. Tylko jeden z oskarżonych potwierdził, że ciągnął warchlaka za ucho, prowadząc go na wagę. Pozostali mężczyźni nie przyznali się do zarzucanych im czynów.
Mariusz B., który od 6 lat pracuje na fermie bydła mięsnego w Lipce, stwierdził m.in., że człowiek przebywający przy tak dużych i niebezpiecznych zwierzętach musi być bardzo ostrożny. Zdarzają się bowiem przypadki śmiertelne, gdy zwierzę zaatakuje. Świadek widział na filmie, jak jeden z pracowników Agrofirmy klepał zwierzę, ale nie zauważył w tym żadnych nieprawidłowości.
– Był tylko jeden szczególny moment, gdy świnia wsadziła głowę między barierki i widziałem, że było wypychanie kolanem, uderzenie, ale tak należy zrobić, chcąc stamtąd zwierzę wyciągnąć – dodaje Mariusz B. – Moim zdaniem, pracownik, który próbował wypchnąć świnię spomiędzy barierek, nie mógł zrobić tego inaczej. Świni nie można przecież poprosić, żeby wyszła.
– Czasem trzeba przejechać plastikową pałką po grzbiecie zwierzęcia, aby wiedziało, że ma iść – tłumaczył świadek Arkadiusz T. – Ale nie trzeba go bić. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 19 lipca 2018 r.
(gra)
Fot. Aneta Słaba
Na zdjęciu: Proces prowadzi sędzia stargardzkiego Sądu Rejonowego Ryszard Bitner.