Jeszcze w 2016 roku w Urzędzie Skarbowym w Stargardzie było tak, że podatnik rozliczający się z fiskusem, po wstępnym zweryfikowaniu zeznania przez urzędnika, przechodził do znajdującej się tuż obok kasy i tam uiszczał ewentualną niedopłatę. W tym roku podatnicy już tak dobrze nie mają.
Teraz, gdy należy coś dopłacić, trzeba się pofatygować z ul. Towarowej na ul. Wyszyńskiego, do agencji bankowej i tam dokonać wpłaty. Było dobrze – w jednym miejscu i niemal za jednym zamachem można było załatwić sprawę, a teraz jest gorzej, bo trzeba biegać po mieście.
Dlaczego w US nie można dokonać wpłaty podatku? Na to pytanie odpowiada Małgorzata Brzoza, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Szczecinie. Oto, co pisze: „Zmiany sposobu obsługi kasowej w urzędach skarbowych są głównie spowodowane względami ekonomicznymi. Od kilku lat urzędy skarbowe nie zapewniały obsługi kasowej wykonywanej swoimi pracownikami. Obsługę tę zapewniały zewnętrzne agencje banków i poczty. Wszędzie tam, gdzie zlecono obsługę poza siedzibą urzędu, koszty uległy zmniejszeniu (często znacznemu). W przypadku Stargardu zmiana wynosi 770,44 zł miesięcznie, czyli 9245,28 zł rocznie. Biorąc pod uwagę 20 urzędów skarbowych funkcjonujących w woj. zachodniopomorskim wydatek jest znaczny. W przetargu określono maksymalną odległość punktu obsługi na 1,5 km. W przypadku Urzędu Skarbowego w Stargardzie odległość wynosi około 900 metrów”.
* * *
Co jest ważniejsze? Zaoszczędzone 770 zł miesięcznie czy zapewnienie podatnikom trochę wygody i uwolnienie ich od uciążliwości biegania po mieście? Podatnik jest w przymusowej sytuacji. Czy kasa będzie się znajdowała w urzędzie czy poza nim, w agencji bankowej, podatek musi zapłacić, bo jak tego nie zrobi, może mieć spore kłopoty. Zmiana, jaką wprowadzono, jest na pewno dobra dla fiskusa, ale już niekoniecznie dla podatników. ©℗
(żak)
Fot. Paulina Sikora