O osobach wprowadzających w błąd służby, gdyż informują o wypadkach, pożarach, podłożonych bombach, które się nie wydarzyły, nie powinno pisać się wcale. Bo tylko czekają na rozgłos. Jednak w ostatnim czasie wyobraźnia razem ze złośliwością i głupotą dała takie efekty, że ministerstwo spraw wewnętrznych zastanawia się nad zaostrzeniem prawa.
Najgłośniejszym przypadkiem w tym roku był na pewno ten, do którego doszło pod koniec marca, w trakcie świąt Wielkiej Nocy. Wówczas obsługę poinformowano telefonicznie, że na lotnisku w Modlinie podłożono ładunek wybuchowy. Konsekwencją była ewakuacja 800 osób, przekierowanie kilku samolotów do innych miast. Zarzuty usłyszał 28-letni mężczyzna.
W Szczecinie ostatnio nie było aż tak „spektakularnych" alarmów, co nie oznacza, że nie było ich wcale. W Zachodniopomorskiem w tym roku strażacy „spotkali się" z siedemnastoma kłamliwymi, złośliwymi informacjami.
W każdym przypadku nieodpowiedzialna wiadomość stawia na nogi mnóstwo osób: strażaków, pograniczników, policjantów, a także powoduje stres ewakuowanych. Dlatego też - jak poinformował MSWiA: „Specjalny zespół opracuje rekomendacje prawne dotyczące kwestii fałszywych alarmów. Należy wprowadzić zdecydowanie większe kary, w tym finansowe, by były dotkliwe i zniechęcały to tego typu zachowań."
Za fałszywy alarm grozi kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat, trzeba też liczyć się z tym, że przyjdzie zapłacić za przeprowadzoną akcję. Do tego w pozwach cywilnych np. ewakuowani domagać się mogą odszkodowania za poniesione straty. ©℗
Więcej w czwartkowym Kurierze Szczecińskim i e-wydaniu z 28 kwietnia 2016
(kol)
Fot. R.STACHNIK (arch.)