To jest możliwe. Także w Szczecinie. Aby rodzice mogli na miejskim terenie posadzić drzewo dla swego dziecka i w jego imieniu. Nie tylko nowo narodzonego, ale również okolicznościowo: na zakończenie szkoły czy w prezencie na urodziny. Magistrat miałby wskazać ku temu odpowiednie miejsce. Problem w tym, że prócz deklaracji dobrej woli władze miasta w sprawie milczą, nie proponując szczecinianom żadnych konkretnych rozwiązań.
„Podejmowanie wszelkich działań związanych z rozwojem zasobów zieleni w obecnych czasach jest sprawą priorytetową. Wynikają one między innymi z potrzeby zapobiegania globalnej zmianie klimatu, konieczności ochrony przyrody i różnorodności biologicznej, zwalczania hałasu i poprawy jakości środowiska akustycznego, poprawy jakości powietrza itp." - przyznaje wiceprezydent Anna Szotkowska, odpowiadając na interpelację radnej Dominiki Jackowski właśnie w sprawie przystąpienia Szczecina do pilotażowego projektu pn. „Jedno dziecko, jedno drzewo", rozpoczętego przez leśników ze szczecineckiej dyrekcji Lasów Państwowych.
Projekt ruszył wiosną bieżącego roku. Błyskawicznie wzbudzając zainteresowanie opinii publicznej w całym kraju i zyskując partnerów w wielu lokalnych samorządach.
- To pomysł zaczerpnięty ze Szwajcarii, gdzie cieszy się ogromną popularnością. Jest prosty: rodzice mogą upamiętnić narodziny dziecka zasadzeniem drzewka. Jeżeli chcą, dodatkowo oznaczają je tabliczką z imieniem i nazwiskiem swej pociechy - tłumaczy radna Dominika Jackowski (Koalicja Obywatelska). - Cenna idea została przeniesiona na polski grunt przez leśników ze Szczecinka. Teraz to program Lasów Państwowych, do którego już przystąpiło wiele małych gmin z naszego województwa, podpisując listy intencyjne w sprawie. Czy Szczecin postąpi podobnie?
Właśnie o to w interpelacji skierowanej do Prezydenta Szczecina zapytała radna. Zwracając jednocześnie uwagę, że wielu rodziców dzieci starszych również jest zainteresowanych udziałem w takiej akcji. Dlatego w wersji szczecińskiej - jak sugerowała - można by ją rozszerzyć także ważne etapy w życiu dziecka, np. edukacyjnym. Drzewa byłyby wówczas sadzone na dziecka finał nauki w szkole podstawowej lub średniej - według wyboru samych zainteresowanych.
- Drzewka również mogły być podpisane imieniem absolwenta. Przez kolejne lata młodzi ludzie obserwowaliby, jak rozrastają się zasadzone przez nich drzewa. Byłby to symbol, do którego mogliby wracać po latach - sugerowała radna Dominika Jackowski. - Jest to bardzo dobry sposób propagowana ekologii, działanie na rzecz społeczności, zachęcanie mieszkańców do czynnego dbania i kreowania naszego otoczenia, nauka szanowania zieleni.
Władze miasta deklarują przychylność dla tej inicjatywy. Jednak na niepokojąco dużym poziomie ogólności. O czym świadczy odpowiedź wiceprezydent Anny Szotkowskiej: „Akcja „Jedno drzewo, jedno dziecko” celnie wpisuje się w założone kierunki rozwoju miasta i jest proekologiczną formą aktywizacji społeczności lokalnej. Dlatego też, kierując się zaangażowaniem w szeroko rozumianą i kompleksową poprawę stanu środowiska, podjęte zostaną działania mające na celu przystąpienie Gminy Miasto Szczecin do tej akcji. Jednocześnie informuję, że proces ten wymaga szerszej analizy i organizacji. Prawdopodobnym zwieńczeniem przyjęcia formy realizacji akcji może być podpisanie listu intencyjnego, dedykowanego mieszkańcom".
Chociaż od tej deklaracji minął już miesiąc, magistrat nie przedstawił żadnego konkretnego „rozkładu jazdy" dla wcielenia w życie tej inicjatywy. Co dziwi tym bardziej, że wiceprezydent Szotkowska jest zdania, że: „każde posadzone drzewo, szczególnie w dużych aglomeracjach miejskich, odgrywa ważną rolę w kształtowaniu środowiska naturalnego i w zrównoważonym rozwoju miasta, nastawionym na zaspokojenie potrzeb obecnych i przyszłych pokoleń". ©℗
A. NALEWAJKO
Fot. Dariusz GORAJSKI