Jeden z liderów protestu przewoźników z zarzutem znieważenia policjanta

W piątek przewoźnicy utrudniali ruch w centrum Szczecina. Fot. Dariusz Gorajski  

Piotr Krzyżankiewicz, jeden z liderów piątkowego protestu przewoźników w Szczecinie, usłyszał zarzut znieważenia policjanta. Przedsiębiorca uważa, że jest niewinny. Policja informuje: czynności są w toku.  

- Nikogo nie znieważyłem - przekonuje w rozmowie z "Kurierem" Piotr Krzyżankiewicz. - Wymieniłem dwa zdania z policjantem kierującym ruchem. On zapytał: "Czy nie można było wcześniej?", gdy ruszyłem pojazdem później, niż oczekiwał, a ja odpowiedziałem, że można było. To wszystko. Na komisariacie złożyliśmy z prawnikiem wniosek o zabezpieczenie nagrania z kamery naosobnej policjanta i monitoringu. Prawnik usłyszał, że kamera była zepsuta, a monitoring w tym miejscu nie działał. 

Poprosiliśmy policję o stanowisko. Komunikat przesłał nam asp. Paweł Pankau, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie. Przeczytamy w nim: "Osoba zatrzymana w piątkowe popołudnie usłyszała zarzut znieważenia funkcjonariusza publicznego podczas i w związku z pełnieniem przez niego obowiązków służbowych. Po zakończonych czynnościach w komisariacie mężczyzna został zwolniony. Prawdą jest, że interwencja, z uwagi na awarię kamery nasobnej policjanta nie została zarejestrowana, natomiast monitoring miejski jest zabezpieczony procesowo. W tej sprawie czynności są w toku". 

W piątek kilkadziesiąt ciężarówek wyjechało na ulice naszego miasta, utrudniając ruch w czasie popołudniowego szczytu. W ocenie Piotra Krzyżankiewicza było ich ponad 80. Przewoźnicy nie mieli pozwolenia urzędników na protest. 

Wydarzenie zostało zorganizowane po to, żeby zwrócić uwagę na problemy i postulaty przewoźników. Branża domaga się m.in. możliwości czasowego obniżenia składki ZUS tak, aby była była płacona od najniższej krajowej bez szkody dla pracowników. Przewoźnicy chcą, aby państwo zrefundowało im wymianę tachografów, której musieli dokonać ze względu na wymogi Unii Europejskiej - i wskazują na Niemcy, gdzie wymianę zrefundowano. Ponadto przedstawiciele branży transportowej uważają, że rząd powinien interweniować w związku z sytuacją na kierunku wschodnim - z powodu wojny i sankcji polscy przewoźnicy stracili rynki w Rosji i na Białorusi, a ponadto borykają się z konkurencją ze strony tańszych kierowców z Ukrainy.©℗

(as)