Ja – spiritus movens

 

Rozmowa ze Sławomirem Nitrasem, kandydatem PO i Nowoczesnej na prezydenta Szczecina

– Czy nie wydaje się panu, że przez sposób prowadzenia kampanii daje pan asumpt niektórym ludziom, żeby mówili, że jest pan trochę niepoważny, podchodzi pan do pewnych spraw nieco zabawowo. Chodzi oczywiście o historię z wynajęciem przez pana maszyny czyszczącej i zamiataniem ulic w Szczecinie, jak pan to robił w obecności mediów przy ulicy Wyszyńskiego.

– A pan widzi w tym coś śmiesznego?

– W pewnym sensie tak.

– Po pierwsze, skutecznie zwróciłem uwagę na problem czystości w mieście. Po drugie, mieszkańcy mi mówią, że od czasu mojej pracy jako sprzątającego ulice zauważają dużo więcej sprzętu czyszczącego na ulicach i to w miejscach, w których nigdy wcześniej takiego sprzętu nie widzieli. Same pozytywy. Ja uważam, że właśnie taka powinna być kampania.

– Panie pośle, pan się pojawił w tej maszynie raz przez kilkanaście minut na ulicy Wyszyńskiego. Poza tym kompletnie chyba panu nie wyszła akcja zachęcania ludzi do sygnalizowania, gdzie jest brudno, a pan tam osobiście pojedzie i wyczyści. Za to pana sztabowiec tą samą maszyną próbował zakłócić PiS-owi prezentację kandydata tej partii na prezydenta Szczecina.

– Ja osobiście wysprzątałem 11 ulic. Za kierownicą tej maszyny spędziłem w ciągu 6 dni ponad 15 godzin. Moi współpracownicy drugie tyle. I nie zakłócaliśmy żadnych spotkań. Ta maszyna jest cicha.

– Sam pan dobrze wie, że zapowiedzi wyborcze a rzeczywistość powyborcza to dwie różne sprawy.

– Tylko, czy którykolwiek kandydat dotychczas poszedł jak ja między bloki, na osiedlowe uliczki i robił takie spotkania? Nie. Ja to zrobiłem pierwszy i podobnie jak z tym sprzątaniem ulic.

(...)

– Z pana wypowiedzi można wysnuć taki wniosek, że gdyby nie pan, to prezydent Krzystek nie wpadłby na żaden pomysł teraz w kampanii. Że gdyby pan czegoś nie zrobił pierwszy, a prezydent nie „zmałpował”, to tego by nie było. Czyli pan jest takim spiritus movens prezydenta Krzystka?

– No tak (śmiech). Od początku (śmiech). Od 2006 roku. Ja mam poczucie satysfakcji, ale też i złości. Np. jeśli chodzi o in vitro w Szczecinie. W 2013 roku wziąłem radnych i powiedziałem, że musimy przygotować projekt leczenia bezpłodności metodą in vitro dla Szczecina. A Krzystek zrobił wszystko, żeby go nie zrealizować. ©℗

Cały wywiad m.in. o problemach Szczecina, zarzutach wobec prezydenta i wiceprezydentów, oglądaniu miasta zza szyb służbowego auta i osiadaniu na laurach, o seniorach i osobach niepełnosprawnych w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 7 września 2018 r.

Rozmawiał Dariusz Staniewski

Fot. Ryszard Pakieser