Kontrolna wizyta zamieniła się w koszmar. Marek Piłatowski walczy z ogromnym guzem pnia mózgu. Rodzice 6-latka robią wszystko, aby zebrać pieniądze potrzebne na leczenie. Organizują także festyn charytatywny, który odbędzie się 12 maja 2019 r. w Ski Parku w Szczecinie.
– W marcu tego roku udaliśmy się do szpitala w Zdrojach celem diagnozy zeza u Marka. To miała być kontrolna wizyta trwająca maksymalnie 4 dni. Wyszło inaczej – mówi pani Anna Piłatowska, mama chłopca. – Po wykonaniu rezonansu magnetycznego usłyszeliśmy diagnozę, która była jak wyrok. Zawalił nam się cały świat.
Rodzice Marka dowiedzieli się, że ich kochane dziecko ma ogromnego – 64/42/49 mm – guza pnia mózgu. Każdy z guzów jest ciężki do wyleczenia, ale ten jest IV stopnia. Światowa Organizacja Zdrowia dzieli rokowania w nowotworach mózgu na cztery grupy w zależności od stopnia ich złośliwości. Noszą one nazwy G-1, G-2, G-3 i G-4. Ten ostatni jest guzem o najgorszych rokowaniach.
– Jest on nieoperacyjny i praktycznie nieuleczalny. Dodatkowo ciężko szukać ratunku w Polsce, bo te protokoły są nieskuteczne. Jedyna opcja to leczenie za granicą, na przykład w Zurychu, Monachium, Wiedniu, Monterrey – dodaje pan Michał Piłatowski, ojciec chłopca. – W Szczecinie neurochirurdzy wstawili Markowi zastawkę odprowadzającą wodę z mózgu, a następnie karetką przetransportowali nas do Warszawy do Instytutu „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka”.
W Warszawie Marek przez pięć dni otrzymywał pierwszą chemię oraz założono mu wkłucie centralne. 9 kwietnia rodzina wraz z synkiem mogła pojechać do domu, aby zebrać siły na dalszą walkę. – 23 kwietnia synek zaczął radioterapię, która potrwa około sześciu tygodni – kontynuuje ojciec.
Te 6 tygodni to czas na zebranie pieniędzy na biopsję, która wiąże się z ogromnymi kosztami. – Aby wykonać pierwszy krok polegający na poznaniu naszego przeciwnika, potrzeba około 200 tysięcy złotych, które trzeba zebrać w bardzo krótkim czasie – mówi pani Anna.
Kolejne działania, jakie chce podjąć rodzina chłopca, to radioterapia w Warszawie oraz biopsja i próby leczenia także w Zurychu, USA lub Meksyku.
Pan Michał uważa, że dużym sukcesem będzie jak najdłuższe zatrzymanie wzrostu i przedłużenie życia Marka z kilku miesięcy do kilku lat.
To nie koniec zmartwień rodziny. Dodatkowo u 6-letniego chłopca zdiagnozowano wodogłowie i padaczkę jako choroby współistniejące.
– Lekarze nie mają dobrych wiadomości odnośnie rokowań, ale każda chwila i każda nadzieja na przedłużenie jego życia jest dla nas jak zbawienie. Jako rodzice jesteśmy załamani, ale nie poddamy się – mówi p. Michał.
Wiele osób i placówek rozpoczęło już akcje charytatywne, aby pomóc Markowi. Przedszkole Publiczne nr 66 w Szczecinie – gdzie chodzi młodsze rodzeństwo Marka – zorganizowało kiermasz świąteczny, na którym zebrano ponad 4 tys. zł.
Utworzona została także zbiórka pieniędzy na portalu zrzutka.pl. Dzięki znajomym rodziny i osobom chcącym pomóc udało się zebrać prawie 45 tys. zł. – Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym „Kawałek Nieba” zatwierdziła nasze zgłoszenie i otworzyła subkonto dla synka, gdzie do końca kwietnia można było wpłacać jeden procent od podatku.
Także Fundacja SiePomaga otworzyła Markowi konto, gdzie również zbierane są pieniądze na wyjazd do Zurychu, gdzie zostanie wykonana biopsja.
Rodzina otrzymała również pamiątki od klubu piłkarskiego Pogoni Szczecin, które zostaną zlicytowane. Przy tej okazji Marek osobiście poznał piłkarzy klubu. Z kolei aktorka Kamila Ściborek zaoferowała w ramach wsparcia gadżety oraz dzień na planie filmowym serialu „Sprawiedliwi – Wydział Kryminalny”.
Natomiast rodzice chłopca organizują festyn charytatywny w Ski Parku, który odbędzie się już 12 maja. Będzie mnóstwo atrakcji, m.in. pokazy karate, ścianki wspinaczkowe, pokazy ratownictwa medycznego. Będzie można także napić się kawy oraz na kiermaszu kupić domowe ciasta. Podczas festynu odbędzie się także licytacja gadżetów przekazanych przez Pogoń Szczecin oraz licytacja dnia na planie filmowym serialu. Rodzina robi wszystko, aby uzbierać 200 tys. zł na biopsję, a potem aż około 800 tys. zł na leczenie.
– Dla nas jako rodziców, którzy nagle z dnia na dzień muszą szukać pomocy innych ludzi w uzbieraniu ogromnych pieniędzy, to bardzo trudne, ale dla synka nie poddajemy się i działamy – dodają rodzice Marka.
Karolina Nawrocka
Fot. Michał Piłatowski