Historia lubi czasami wyjrzeć z zakamarków starego strychu. Tak było w przypadku p. Bolesława Mojskiego, który w poniedziałek odwiedził naszą redakcję.
– Znalazłem te pożółkłe gazety na poddaszu – poinformował, trzymając w dłoniach parę egzemplarzy „Berliner Illustrierte Nachtausgabe” z września 1932 roku. Na polski tłumaczy się to jako „wieczorna edycja berlińskiego dziennika ilustrowanego”. – Znajomy powiedział: nie wyrzucaj, zanieś do „Kuriera”, może coś odczytają.
Gdy niemieckie maszyny drukowały te egzemplarze, nasz Czytelnik miał zaledwie dwa lata i hasał gdzieś po lubelskich łąkach II Rzeczypospolitej.
Na pierwszej stronie jednego z egzemplarzy krzyczący gotykiem tytuł informujący, że NSDAP jest w konflikcie z rządem. Za rok (1933 r.) partia Hitlera miała dojść do władzy, co Europie nie wróżyło nic dobrego.
Patrząc na podniszczałe strony berlińskich gazet, szczecinianin przywołuje swoje wspomnienia z okolic rodzinnego powiatu chełmskiego. – Jak Niemcy bombardowali rejony koło Chełma, to uciekaliśmy na łąki i do lasu. Pamiętam, że potem samoloty zrzucały puste skrzynki po bombach – opowiada.
Ale hitlerowskie Niemcy, a wraz z nimi faszyzm, poniosły sromotną klęskę. Gazety dokumentujące tamte lata spokojnie sobie żółkły na strychu domu przy ul. Brodzińskiego.
Ich znalazca pojawił się w Szczecinie w 1957 roku. – Wskoczyłem do pociągu i przyjechałem tu „za robotą”, bo w Lubelskiem jej brakowało – opowiada. Imał się wielu profesji. Ostatecznie wybrał kolej, gdzie pracował jako konduktor, a potem kierownik pociągu.
– Objeżdżałem Polskę wzdłuż i wszerz. Moje pociągi pokonywały najdłuższe trasy. Ze Szczecina do Przemyśla to przecież 930 kilometrów. Jeździłem też do Olsztyna czy Białegostoku – wylicza p. Bolesław.
Na kolei przepracował 44 lata i wspomina zimę stulecia, która – jak mówią złośliwi – miała swój udział w odsunięciu od władzy Gierka. – W 1979 roku jechałem pociągiem do Olsztyna. Tak nas zawiało, że w odsiecz musiały przyjść pługi.
Dziś nasz niespodziewany gość, który odnalazł berlińskie gazety, jest na zasłużonej emeryturze. W tym roku będzie obchodził 60-lecie małżeństwa. Wraz z żoną dochowali się 3 synów, 7 wnuków i 2 prawnuków.
(kl)
Fot. Ryszard Pakieser