Ponad 1900 gęsi padło od czerwca na fermie drobiu w Sibinie (powiat kamieński). – Dziennie ginie ok. 50–60 sztuk. Chore ptaki są zakopywane w ziemi. To zagrożenie epidemiologiczne – alarmuje nasz Czytelnik. Sprawę zbadała inspekcja weterynaryjna. Uspokaja, że wszystkie padłe sztuki trafiły do zakładu utylizacyjnego.
Ferma w Sibinie powstała w 2012 roku. To duża hodowla – obecnie liczy 7300 sztuk. Prowadzona jest w systemie otwartym (gęsi są na wybiegu). Mieszkańcy domów położonych najbliżej fermy skarżą się na fetor, który jest nie do zniesienia zwłaszcza wtedy, kiedy z fermy wywożony jest obornik. Od sołtys wsi dowiadujemy się jednak, że dla mieszkających dalej ferma nie jest tak uciążliwa.
– Jak się wylewa gnojówkę na pola, też śmierdzi – mówi Monika Sikorska, sołtys Sibina, która zauważa także plusy hodowli. – Ferma daje pracę miejscowym.
W maju 2012 roku, krótko po tym, kiedy we wsi pojawiły się gęsi, mieszkańcy alarmowali sanepid, że odchody ptaków składowane są zbyt blisko ujęcia wody. Obawiali się, że może dojść do skażenia wody, która płynie do ich kranów.
– Przeprowadzone zostało wówczas badanie wody. Nie wykazało ono żadnych nieprawidłowości. Woda była zdatna do spożycia – przypomina sobie tamtą interwencję Iwona Gośka z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kamieniu Pomorskim. Dodaje, że od tamtego czasu mieszkańcy Sibina już się nie skarżyli sanepidowi na uciążliwego, ptasiego sąsiada. Ale 7 września br. do powiatowej stacji w Kamieniu zadzwonił mężczyzna. – Twierdził, że na fermie masowo padają gęsi. To był anonimowy telefon, jeszcze tego samego dnia pisemnie poinformowaliśmy o takim sygnale powiatowego lekarza weterynarii – dodaje I. Gośka. ©℗
(żan)
Cały artykuł we wtorkowym „Kurierze Szczecińskim” i e-wydaniu z 13 września 2016 r.
Fot. Noodle snacks (Wikipedia)