Właśnie ukazała się książka „Wileńska łączniczka AK”, wywiad rzeka, jaki z Danutą Szyksznian-Ossowską, „Sarenką”, przeprowadziła Magdalena Semczyszyn ze szczecińskiego Instytutu Pamięci Narodowej. W Szczecinie powstaje także film dokumentalny, którego „Sarenka” będzie ważną bohaterką.
„Wileńska łączniczka” opowiada nie tylko o wojennych doświadczeniach Danuty Szyksznian-Ossowskiej – konspiracji w wileńskiej Armii Krajowej, pojmaniu przez sowiecką bezpiekę, pobycie w więzieniu i w łagrze – ale także o jej dzieciństwie i licznych aktywnościach po 1945 roku podejmowanych mimo szykan ze strony komunistów. W książce znajdziemy sporo zdjęć. Ponadto Semczyszyn konfrontuje wspomnienia swojej rozmówczyni z dokumentami archiwalnymi – i okazuje się, że pamięć pani major ma doskonałą.
„Sarenka” jest rozmówczynią, która nie monumentalizuje własnych zasług, otwarcie mówi o strachu, jaki odczuwała podczas działalności konspiracyjnej. Choć opowiada barwnie i szczegółowo, jest też dyskretna – pewne drastyczne sprawy, związane na przykład z głodem panującym w łagrze, świadomie przemilcza. Wyznaje: „Gdy zaczynała się wojna, miałam 14 lat, gdy się kończyła – 20. Zabrano mi kawałek dzieciństwa i najlepsze lata młodości. Jednak nadal mogę mówić o szczęściu, bo innym niedane było nawet tyle”. Opowiadając o okrucieństwach, jakich dopuścili się wobec niej śledczy, nie zapomina o niespodziewanych przejawach dobroci: „Pamiętam, że bardzo chciało mi się pić. Mamrotałam pod nosem, że chcę wody. I wówczas zdarzył się cud. Skośnooki wartownik, wbrew wszelkim regulaminom, zlitował się i wlał mi do ust trochę zupy ze swojej menażki”. To, czego doświadczyła, zaszczepiło w niej sceptycyzm wobec kategorycznych sądów: „Świat nie jest czarno-biały. Nie można z góry nikogo przekreślać. Wszędzie są ludzie i ludziska, nieważne, jakiej narodowości i przekonań. Moje pogmatwane losy są tego najlepszym przykładem. Spotykałam w życiu osoby, które okazały się nikczemne, choć nikt się tego po nich nie spodziewał, i ludzi po drugiej stronie barykady, którzy okazali mi pomoc czy choćby wykonali jakiś drobny gest, który budził we mnie nadzieję w tych strasznych czasach”.
Biografię „Sarenki” poznamy także dzięki filmowi zatytułowanemu „Milczące pokolenie”, który tworzą Paweł Domański oraz Marcin Majerski.
– Chcemy tym filmem wyjaśnić fenomen polskiego patriotyzmu, tego zdrowego patriotyzmu, bo oczywiście odcinamy się od ekstremy takiej jak kije baseballowe z symbolem Polski Walczącej – wyjaśnia Domański. – Zaskoczył nas odzew, z jakim spotkał się trailer, który wrzuciliśmy do sieci. Podało go dalej kilkanaście tysięcy osób. Okazało się, że jest zapotrzebowanie na takie tematy, na ich udokumentowanie. Uważam, że to bardzo ważne, aby losy naszych żołnierzy, naszą skomplikowaną historię, poznało także europejskie gremium. Tak żeby już nikt nie powiedział, że 11 listopada ulicami polskich miast idzie marsz faszystów.
Domański chciałby, aby jego film oddawał głos pokoleniu, które przez długi czas w komunistycznej Polsce bało się rozmawiać o swojej przeszłości.
– Wielu byłych żołnierzy podziemia niepodległościowego nie mówiło o tych sprawach nawet w swoich domach – dodaje filmowiec. – Zaczęło się to zmieniać dopiero w latach osiemdziesiątych. Pamiętajmy też o tych, którzy mówić nie mogli, bo zostali zamordowani przez komunistów. Dopiero od niedawna przywracamy im tożsamość, dzięki działającej przy Pomorskim Uniwersytecie Medycznym Polskiej Bazie Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów. Dlatego w „Milczącym pokoleniu” pojawi się także koordynator Bazy dr Andrzej Ossowski.
Twórcy filmu zakładają, że będzie on gotowy przed przyszłorocznym Narodowym Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych przypadającym na 1 marca. ©℗
Alan Sasinowski
Fot. Julianna Rogowska