Rozszczelnienie instalacji amoniaku, uwięzienie pracownika na szczycie 50-metrowej wieży, uszkodzenie pojemników z substancją promieniotwórczą... To zagrożenia, z którymi w Policach od rana, w czwartek, mierzą się strażacy z kilku województw. Ćwiczenia potrwają do piątkowego popołudnia, bez nocnej przerwy.
Około 200 strażaków z czterech województw, w tym także Zakładowa Straż Pożarna Grupy Azoty Police, bierze udział w rozpoczętych w czwartek dwudniowych ćwiczeniach ratowniczych, sprawdzających m.in. przygotowanie służb do działań w tzw. zdarzeniach o bardzo dużych rozmiarach, np. pożary w obiektach przemysłowych.
Ćwiczenia odbywają się w Policach, m.in. na terenie zakładów chemicznych. Mają kryptonim "Azoty-18".
- Spotykamy się na co dzień z różnymi sytuacyjkami - mówi st. bryg. Jacek Staśkiewicz, komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej w Szczecinie. - Wolimy je przećwiczyć właśnie teraz, niż później w rzeczywistych zdarzeniach. Zwłaszcza że mamy tutaj pozorowane chemiczne epizody i wypadki na wysokościach, czyli niebezpieczne także dla ratowników. To ćwiczenia międzywojewódzkie, biorą w nich udział strażacy z czterech województw: zachodniopomorskiego, lubuskiego, dolnośląskiego i wielkopolskiego. Łącznie 157 strażaków. Używają około 50 różnych pojazdów pożarniczych. Uczestniczy też w tym zakładowa straż pożarna oraz osoby ze Szkoły Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu.
Scenariusz ćwiczeń przewiduje symulację gwałtownego załamania pogody, silny wiatr, ulewne deszcze i burze. Zadaniem strażaków jest m.in. usuwanie skutków przejścia orkanu, w tym awarii i pożaru na terenie zakładu przemysłowego. Dodatkowym utrudnieniem jest zjawisko „blackout”, które pozbawia obszar ćwiczeń energii elektrycznej.
- Trwają tutaj działania związane z rozszczelnieniem zbiorników z amoniakiem - relacjonował przy jednym ze stanowisk Tomasz Kubiak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej PSP w Szczecinie. - Za chwilę dojadą na miejsce grupy specjalistyczne ratownictwa chemicznego, które z pomocą sprzętu rozpoznają stężenie tego amoniaku, ustalą odpowiedni poziom ochrony dla ratowników, wejdą, rozstawią kurtyny wodne, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się amoniaku i chmury amoniakowej na teren miasta Police i okolice. I przystąpią do usuwania awarii.
Czy takie zdarzenie jest prawdopodobne?
- Właściwie nie jest możliwe, żeby wydarzyło się to, co tutaj dzisiaj ćwiczymy - dodaje Tumasz Kubiak. - Ale ćwiczyć trzeba także takie zdarzenia, które wydają się niemożliwe, bo... nigdy nie wiadomo. Lepiej być na wszystko przygotowanym.
Tekst i fot. Agnieszka Spirydowicz