Dzikie kolonie w Pogorzelicy. Kto zrobi z tym porządek?

Ośrodek w Pogorzelicy dzierżawiony przez spółkę Lokus  

Licznych nieprawidłowości dopatrzyli się pracownicy sanepidu podczas kontroli koloni letniej w Pogorzelicy (działalność spółki Lokus). Na dodatek kolonia nie została zgłoszona do kuratorium.

Co stwierdzono? W ośrodku wypoczywają koloniści, którzy żywią się w stołówce, która kilka lat temu została zamknięta przez sanepid. Nie ma wyparzarki, ale dzieci jedzą na talerzach ceramicznych, co jest zakazane. W trakcie kontroli sanepid stwierdził, że dzieci jedzą z talerzy ceramicznych, które zgodnie z przepisami powinny być wyparzane, ale nie są, bo nie ma wyparzarki. Teraz dzieci jedzą na plastikowych naczyniach. Sanepid jest tu codziennym gościem. Okazało się też, że w pościeli, przeznaczonej dla dzieci były prusaki (nikt jej zapewne nie wietrzył przed sezonem). Na dodatek niektóre dzieci nie otrzymały poszew i prześcieradeł. Sanepid podał, że brodziki pod prysznicami są skorodowane. Spółka nie miała też umowy na dostawę wody (atestów także) ze spółką gminną, której jest winna pieniądze za zeszły rok. Tak wygląda działalność spółki Lokus z Krakowa na terenie wydzierżawionego od Enei ośrodka wypoczynkowego w Pogorzelicy.

Niebawem w ośrodku pojawi się kolejna grupy kolonistów, ale jak wynika z dokumentów, obiekt nie jest zgłoszony do kuratorium, więc formalnie działa na dziko. ©℗

Tekst i fot. Mirosław KWIATKOWSKI