Dwie eksmisje z mieszkań komunalnych przeprowadzono przy ulicach Wojska Polskiego i Bema w Stargardzie. W obu przypadkach jednak komornik wypełnił swe obowiązki pod nieobecność lokatorów.
Najpierw załoga STBS w towarzystwie komornika sądowego i pracowników socjalnych stawiła się przy drzwiach dwupokojowego mieszkania przy ul. Wojska Polskiego. Wewnątrz nikogo nie było, więc trzeba było wyważyć zamki.
W mieszkaniu pozostawiono tylko kilka zniszczonych mebli, pościel, ręczniki i inne przedmioty codziennego użytku. Od 1993 r. mieszkała tam matka z dorosłym synem. Jak twierdzi kierownik działu windykacji w stargardzkim TBS Ariel Langner, opłaty eksploatacyjne nigdy nie były przez nich regulowane systematycznie, od 2010 r. zadłużenie wciąż narastało, a po śmierci kobiety w 2014 r. wpłaty ustały zupełnie. Teraz dług wobec STBS wynosi już ponad 20 tys. zł. Po remoncie lokal zostanie przeznaczony do ponownego zasiedlenia.
Nikogo nie zastano także w kawalerce na parterze kamienicy przy ul. Bema. Tutaj także należało więc wyważyć zamki. Pomieszczenie było jednak wysprzątane i pozbawione jakiegokolwiek wyposażenia. Głównym najemcą była 58-latka, która wprowadziła się tu w 2013 r., ale od początku podnajmowała swe pomieszczenie bez wymaganej pisemnej zgody pracowników STBS.
Mieszkające tu osoby wielokrotnie zakłócały też spokój i porządek swym sąsiadom, a kobieta po decyzji sądu o jej eksmisji w listopadzie ub.r. przestała zupełnie wnosić opłaty eksploatacyjne. Zadłużenie urosło do ponad 6,3 tys. zł. ©℗
Tekst i fot. (gra)