Duży pożar wybuchł w sobotę w nieeksploatowanym budynku starej gorzelni w podkołobrzeskim Trzyniku, następny zaś w niedzielę. Czy doszło do podpalenia?
W krótkim czasie pierwszy pożar objął swoim zasięgiem cały dach nieruchomości. Gdy na miejsce dojechały pierwsze wozy straży pożarnej, ogień rozprzestrzeniał się, zaczynając trawić wnętrze budynku. Akcja gaśnicza trwała do godzin popołudniowych następnego dnia. Wodę do gaszenia pobierano z pobliskiej rzeki Dębosznica.
Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane, ale zachodzi podejrzenie, że doszło do podpalenia. Wskazuje na to również następny pożar, który wybuchł kolejnego dnia w niedalekim sąsiedztwie starej gorzelni.
W niedzielę około g. 2 w nocy ogień pojawił się bowiem także w pobliskiej oborze. Na miejsce znów wysłano kilka jednostek straży pożarnej, w tym ochotników z Charzyna, Świecia Kołobrzeskiego i Siemyśla.
Pożar ugaszono, a następnie budynek opróżniono z tlącej się jeszcze gdzieniegdzie słomy. Miejsce pożaru sprawdzono kamerami termowizyjnymi w poszukiwaniu niedogaszonych źródeł ognia. Przyczyna tego zdarzenia także nie jest znana. Mieszkańcy miejscowości snują domysły o podpalaczu.
Przypominają przy tym zdarzenia sprzed blisko 10 lat, kiedy to w sąsiednim Drozdowie doszło do serii podpaleń, za którymi stało dwóch młodych druhów z Ochotniczej Straży Pożarnej. Sprawą pożarów w Trzyniku zajmuje się policja. ©℗
(pw)
