Aleksander Doba bez zbędnego rozgłosu wyruszył na swoja kolejna wyprawę kajakiem przez Atlantyk. Jak już pisaliśmy na starcie nie zabrakło komplikacji. W ciągu doby kajakarz musiał opuścić osłonięte wody zatoki Sandy Hook i wyjść na otwarty ocean. Nie było to proste, gdyż przeszkadzały mu w tym zachodnie wiatry spychające kajak na półwysep Sandy Hook.
Przed wypłynięciem Aleksander Doba nagrał pozdrowienia dla wszystkich osób obserwujących jego wyczyn. - Czuję się dobrze, wszystko działa u mnie. Na starcie jestem optymistycznie i dobrze nastawiony - zapewniał kajakarz.
Podróż kajakiem przez otwarte wody oceanu jest już bezpieczniejsza. Nie oznacza to jednak, że nie będzie na niej poważnych zagrożeń. Jak poinformował kajakarz na swojej oficjalnej stronie (http://www.aleksanderdoba.pl/), pierwsze z nich czeka na niego już w najbliższą niedzielę, gdy znad kontynentu nadciągnie krótki, ale głęboki niż. Jego efektem może być wiatr przeciwny do głównego nurtu prądu, z którym porusza się kajak, co w efekcie może wywołać wysokie, załamujące się fale. Żeby uniknąć tego niebezpiecznego zjawiska, Aleksander Doba miał zwolnić tempo i popłynąć trasą bardziej na południe. (k)