Pełnoletni uczeń może złożyć usprawiedliwienie swojej nieobecności, lecz nauczyciel nie ma obowiązku tego uznać. Takie przepisy oburzają nie tylko uczniów szczecińskich szkół ponadgimnazjalnych, lecz także ich rodziców.
- Szkoła chce trzymać pełnoletnich uczniów pod kloszem! - zgłosiła nam nasza czytelniczka, która jest mamą trzecioklasisty ze szczecińskiego liceum. - Młodzież jest w takim wieku, że część skończyła już 18 lat, część jest przed. W szkole wszyscy są traktowani równo, jakby nie osiągnęli wieku dojrzałości. Nie mogą sobie sami wypisać usprawiedliwienia, nie mogą bez zgody nauczyciela opuścić budynku szkoły na przerwie.
Dodaje, że temat samodzielnych usprawiedliwień był poruszany przez rodziców na ostatnim zebraniu z wychowawcą. Wychowawca odparł, że takie są przepisy i zasady bezpieczeństwa. Nawet osoby pełnoletnie muszą być traktowane w tej kwestii na równi z tymi, którzy nie mają jeszcze osiemnastu lat.
Zgodnie z Konstytucją RP w chwili osiągnięcia pełnoletniości ustaje władza rodzicielska i każdy obywatel nabywa pełną odpowiedzialność prawną. Zasady usprawiedliwiania swej nieobecności na lekcji przez dorosłego ucznia są jednak w różny sposób regulowane przez szkolne statuty.
- Tak samo, jak rodzic nie może sam usprawiedliwić nieograniczonej liczby dni nieobecności swego dziecka, tak też nie może tego zrobić pełnoletni uczeń. Zgodnie z procedurami usprawiedliwień zamieszczonych w statucie szkoły, nauczyciel może poprosić o zaświadczenie lekarskie - mówi Ewa Budziach, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego w Szczecinie.©℗
Elżbieta KUBERA
