Dla „Kuriera” komentuje dr Jerzy Pobocha, psychiatra, wieloletni prezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrii Sądowej:
- Młody mężczyzna, student, na terenie uniwersyteckiego kampusu bezwzględnie zadający ciosy siekierą, zabijający kobietę, próbujący zjeść jej jelita, ciężko raniący ochroniarza... To działanie w psychozie - skrajnym zaburzeniu psychicznym: wywołanym albo chorobą, albo pod wpływem środków psychoaktywnych. Na przykład tzw. dopalaczy, które z człowieka mogą zrobić bestię. Opisywałem przypadek mężczyzny, który alkoholem popił środki farmakologiczne, które przyjmował na depresję. Co doprowadziło go do psychozy, pod wpływem której dopuścił się kompletnie niezrozumiałych i potwornie okrutnych czynów.
Jeden z ojców kryminologii powiedział, że nie ma zbrodni bez motywu. W tym konkretnym przypadku - studenta Uniwersytetu Warszawskiego - mamy motyw psychopatologiczny. On nie zabił z premedytacją. Spotkał ofiarę przypadkiem. To zupełnie inny charakter zbrodni niż popełniony przez pewnego studenta w Gdańsku, który również zabił pracownika wyższej uczelni. Przez jednego z pracowników naukowych został dwukrotnie oblany na egzaminie. Dlatego postanowił go zabić. Poszedł po niego z siekierą, wywabił z sali, ale ciosy spadły na innego, pracownika technicznego uczelni, który starał się ochronić wykładowcę. Zabił więc w afekcie, ale nie został uznany za niepoczytalnego. Natomiast jeśli potwierdzi się, że student Uniwersytetu Warszawskiego działał w psychozie, to zostanie uznany niepoczytalnym i skierowany do jednego z zamkniętych ośrodków psychiatrycznych, gdzie zapewne spędzi lata na leczeniu.
Nie powinno dziwić, że sprawcą jest student. Szczególnie że chodzi o społeczność jednego z największych uniwersytetów w kraju, liczącą około 40 tysięcy osób. W takiej masie może się zdarzyć wszystko. Jak wynika ze statystyk, prawie 1 procent społeczeństwa stanowią osoby chore psychicznie, a tego rodzaju zaburzenia może przejawiać około 20 procent. Co 10 kobieta cierpi na depresję i co 15 mężczyzna. ©℗
(an)