W 1986 roku doszło do jednej z największych atomowych katastrof na świecie – awarii i uszkodzenia 4. bloku Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. W jej wyniku z terenu Ukrainy wysiedlono powyżej 100 tys. osób, w tym 50 tys. z samego miasta Prypeć. Budynki opuszczano w pośpiechu, w miejscowym przedszkolu o pospiesznej ewakuacji do dziś przypominają porzucone przez dzieci lalki, często w makabrycznych pozach, jakby były rekwizytami filmów grozy. Teraz do strefy tzw. 0 przyjeżdżają setki turystów z różnych stron zagranicy, ale i różnych stron Polski. 1 maja br. w podróż do Kijowa udał się samolotem Marcin Brajer i jego przyjaciele, a następnie autobusem – do Czarnobyla, wraz z grupą innych zwiedzających.
Odwiedzenie „Zony” (strefy, gdzie jest reaktor) wymagało uzyskania wielu pozwoleń na wstęp do 30 km oraz 10 km stref zamkniętych, które otaczają miejsce radioaktywnego reaktora. Czym różni się strefa 30 km od strefy 10 km? Ta pierwsza w przyszłości paradoksalnie może zostać przekształcona np. w rezerwat przyrody. Natomiast strefa 10 km jest terenem, gdzie przez najbliższe 1000 lat egzystencja człowieka nie będzie możliwa, a jego obecność – dokładnie kontrolowana.
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 16 czerwca 2017 r.
Jarek Bzowy
Na zdjęciu: Uczestnicy wyprawy do strefy zero.
Fot. Marcin Brajer