Dwanaście osób rannych, kilkugodzinny paraliż komunikacyjny nie tylko w centrum Szczecina, zmiażdżone kabiny autobusu i tramwaju, to skutki wypadku do jakiego doszło w piątkowy poranek w samym centrum Szczecina. Na szczęście motornicza, o której początkowo mówiono, że jest najciężej ranna, w godzinach popołudniowych opuściła szpital. To, że nie tylko nikt nie zginął, ale nawet poważnienie nie ucierpiał, to cud.
- Możemy jedynie powiedzieć, że doszło do zderzenia autobusu i tramwaju, w wyniku czego obrażenia odniosło 12 osób - mówi Hanna Pieczyńska, rzecznik miasta ds. dróg i transportu miejskiego. - Przyczyny tego wypadku wyjaśni policja.
Na miejscu zabezpieczono monitoring, który zostanie poddany analizie. Powinno to pomóc w wyjaśnieniu wszystkich okoliczności.
Na razie wiadomo jedynie, że ok. godz. 6.50 tramwaj linii 3 ruszył z przystanku przy Bramie Portowej w kierunku pl. Żołnierza Polskiego. W chwili, gdy zjeżdżał ze skrzyżowania, niemal czołowo wjechał w niego autobus linii B, który ruszył w kierunku prawobrzeża. Nie wiadomo, który z prowadzących - 35-letnia motornicza z ponad rocznym stażem pracy, czy 28-latek, który od 5 lat prowadzi autobusy, zignorował sygnalizację świetlną. Na razie nie wiadomo także, dlaczego kierowca ruszył, mimo że nie mógł nie widzieć jadącego z naprzeciwka tramwaju. Skutek był taki, że kabiny obu pojazdów zostały niemal zmiażdżone, a oprócz prowadzących pojazdy obrażenia odniosło 10 pasażerów. Utrudnienia w ruchu wystąpiły na 16 liniach autobusowych i tramwajowych, a na dojeździe do centrum z każdej strony tworzyły się kilkukilometrowe korki.
Ruch na głównym skrzyżowaniu Szczecina całkowicie udało się udrożnić o 9.35. ©℗
Tekst i film: Tomasz Tokarzewski
Fot. Ryszard Pakieser