Jak już informowaliśmy, z powodu cofki woda z Regalicy zalała drogę Gryfino-Mescherin. Droga została zamknięta w czwartek (6 października) nad ranem. Tymczasem – jak nas informują nasi Czytelnicy – zarządca dróg wojewódzkich nie umieścił we właściwych miejscach informacji, że przejazd tą trasą ze Szczecina w kierunku Gryfina przez Mescherin jest niemożliwy. Wielu kierowców z tego powodu przed mostem w Mescherin musiało zawracać z powrotem do Szczecina.
„W czwartek około godziny 20.30 wspólnie ze znajomymi wybraliśmy się na basen do Gryfina – pisze do redakcji jeden z naszych Czytelników. – Ponieważ dojazd polskimi drogami zajmuje więcej czasu, jest bardziej uciążliwy z uwagi na warunki panujące na drodze, jak zwykle wybraliśmy się tam drogami niemieckimi. Po stronie niemieckiej jechaliśmy drogą nr 113, ale już po przekroczeniu granicy niemiecko-polskiej byliśmy na drodze polskiej – wojewódzkiej nr 120 (tuż za mostem). Wówczas okazało się, że jedyna droga do Gryfina jest zamknięta i nasza podróż okazała się nonsensem. Wydaje mi się, że jeszcze większym nonsensem jest brak informacji o zamknięciu jedynej możliwej trasy, na całym jej odcinku. Nie było na niej jakiegokolwiek oznakowania na tę okoliczność. Z tego względu pragnę serdecznie pogratulować odpowiedzialnemu za to urzędnikowi” – dodał nasz Czytelnik.
Do relacji tej odniósł się dyrektor Zachodniopomorskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich w Koszalinie.
– To sytuacja awaryjna – powiedział Michał Żuber, dyrektor ZZDW w Koszalinie. – A w takich sytuacjach najpierw dbamy o bezpieczeństwo, a następnie informujemy. Ten pan mógł jechać tą trasą, kiedy jeszcze nie wszędzie umieszczono właściwe oznakowanie.
Droga między Mescherin a Gryfinem była zupełnie nieprzejezdna. Zamknięto ją w czwartek (6 października) o 4 nad ranem. Służby po obu stronach ustawiły barierki. O znakach od strony Szczecina najwyraźniej zapomniano.
(r.c.)
Fot. D.GORAJSKI (arch.)