Zdaniem doktor Lidii Pięty, właścicielki zwierząt, które przed dwoma tygodniami wywieźli z jej posesji w Starym Czarnowie członkowie stowarzyszenia Pogotowie dla Zwierząt, zabrane zwierzęta są obecnie w dużo gorszym stanie niż przed interwencją aktywistów. Są „o połowę chudsze i zastraszone”. Mało tego, stowarzyszenie – jak twierdzi – bezprawnie, bo bez zgody właścicielki, prowadzi procesy adopcyjne.
Los części zwierząt jest – jak podkreśla – nieznany, a przynajmniej nie jest znane ich miejsce pobytu. Lidia Pięta zarzuca też Pogotowiu dla Zwierząt, że doprowadziło do śmierci konia oraz że prowadzi mało przejrzystą i poza kontrolą gospodarkę pieniędzmi ze zbiórki publicznej na rzecz jakoby „uratowanych zwierząt”.
Pogotowie zaprzecza tym zarzutom. Tymczasem sąd w Poznaniu nakazał rozwiązanie stowarzyszenia ze względu na naruszanie przez tę organizację ustawy o ochronie zwierząt. Wyrok poznańskiego sądu nie jest jednak prawomocny. ©℗
Cały artykuł w „Kurierze Szczecińskim”, e-wydaniu i wydaniu cyfrowym z 18 kwietnia 2018 r.
R.K. Ciepliński
Fot. Pogotowie dla Zwierząt