Niewielki, nawet najwęższy pas gruntu wokół budynku w ścisłym centrum miasta, wśród gęstej zabudowy, może stanowić przyjazną mieszkańcom przestrzeń. Najlepszy dowód to podwórze wspólnoty mieszkaniowej przy ul. Tkackiej 65-66. To zasługa Jana Kaczyńskiego, od wielu już lat opiekuna enklawy.
Przygodę ogrodnika pan Jan, były żołnierz zawodowy, pracownik MON, rozpoczął w Szczecinie kilkanaście lat temu. Kiedy wraz z małżonką przeprowadzili się tutaj na stałe z Warszawy. I choć siły już nie takie, jak kiedyś, bo w zacnym już jest wieku (ma już 87 lat), a i bagaż doświadczeń życiowych co za tym idzie też za nim spory, doglądanie i pielęgnowanie roślin, jakie rosną na skrawach ziemi na tyłach budynku wspólnoty to dla niego przyjemność i zarazem wyzwanie.
- Na Zabajkalu, na Syberii, gdzie trafiłem jeszcze jako mały chłopak i spędziłem na zesłaniu w sumie sześć lat, była tylko tajga, wszędzie las. Nie było jakichkolwiek kwiatów. To pamiętam jak dziś. Codzienne życie w ziemiankach i okropny głód na tej nieludzkiej ziemi panowały. Stąd i ta pewnie moja tęsknota za kwiatami. I moje marzenie o nich przez cały ten czas spędzony na wygnaniu, kiedy przez każdy dzień każdy z zesłanych walczył, by przeżyć kolejny dzień - opowiada pan Jan łamiącym się głosem, bo to wciąż powracające - mimo upływu dekad - bolesne wspomnienia.
Teraz na emeryturze spełnia się marzenie z dzieciństwa i wczesnych lat młodości pana Jana, pochodzącego z położonego na dawnych kresach II RP, Nowogródka (dziś miasteczka w obwodzie grodzieńskim na Białorusi). Dogląda rośliny, przycina je, wysiewa nowe.
Najpierw były to głównie róże. Te jednak marniały z roku na rok, mimo usilnych starań nie udało się ich odratować i reszta dopełniły mszyce. Krzewy trzeba było wykarczować. Teraz wąskie rabaty wzdłuż muru i ogrodzenia przyległego parkingu porastają hibiskusy, wielokolorowe malwy, hortensje, piwonie. Znalazło się też miejsce dla jukki, bzu w kąciku przy parawanie śmietnikowym. A wszystko przetykane krzewami irg, tuj, pierisami i aksamitkami.
- Lubię przysiąść na ławeczce i patrzeć godzinami na te wielobarwne różnymi odcieniami zieleni i kwiatów ściany wokół domu - tak podsumowuje pan Jan swą krótką, acz pełną wzruszeń opowieść. ©℗
Tekst i fot. Mirosław WINCONEK
Na zdjęciu: Podwórko wspólnoty przy ul. Tkackiej i jego opiekun Jan Kaczyński.