Sztorm, który nawiedził nasze Wybrzeże w zeszłym tygodniu, pozostawił na plaży wiele niespodzianek. W Świnoujściu trwa… bursztynowa gorączka. – Poszukiwaczy jest mnóstwo. Nawet gdy robi się ciemno, to przetrząsanie plaży trwa – mówią rozmówcy „Kuriera”.
Rozpoczęło się od paru spacerowiczów. Na wieść o znaleziskach ruszyli kolejni. W miniony weekend plażę wypełnili poszukiwacze złota Bałtyku. A znajdowane okazy były przeróżne – od tych najmniejszych po te wielkości śliwki, a nawet jabłek.
– Na plaży spotkać można znajomych oraz Ukraińców. Jedni kończą szukać, to za chwilę w ich miejscu pojawiają się inni. Nawet gdy robi się ciemno, to ci najbardziej zdeterminowani szukają – mówi „Kurierowi” Robert Ignaciuk, fotoreporter ze Świnoujścia.
Wraz z żoną Joanną wybrał się w zeszłym tygodniu na spacer. Bursztynowej drobnicy znaleźli sporo. Nie dysponowali żadnym sprzętem. Wystarczyły patyki. Ale są i ci profesjonalnie przygotowani. Jedni do poszukiwań używają grabi, a inni przerzedzają piasek i wodorosty za pomocą sitek. Wszystko po to, żeby wydobyć cenne bryłki.
– Bursztyn można znaleźć w różnych miejscach. Nie ma właściwie reguły, czy jest to rejon falochronu zachodniego, czy część kąpieliska przy granicy z Niemcami. Dużo zależy od determinacji, sprzętu, a także wiedzy jak szukać – mówią nasi rozmówcy.
Poszukiwania odbywają się na wielu plażach polskiego Wybrzeża. Znawcy mówią, że takiej ilości bursztynu nie było od lat. Niektórzy poszukiwania prowadzą w wodzie. Ci najbardziej wytrwali na plażach spędzają całe dnie. Ale nawet zwykli spacerowicze opowiadają, że przy odrobinie szczęścia wystarczy kilkanaście minut, żeby zebrać garść złota północy, jak określa się czasami bursztyn. Dodajmy, że na świnoujskiej plaży oprócz bursztynów spotkać można również wyrzucone przez morze kraby. ©℗
(BaT)
Fot. Robert Ignaciuk